Mieszkam w Kościanie tydz. temu zaginęła mi adoptowana kotka, była u mnie dwa dni...tego dnia co zwiała przyszła wieczorem na jedzonko pomiziała sie do mnie pobawiłysmy sie i juz jej więcej nie widziałam...pociesza mnie to, że nie da sie nikomu złapać więc nikt jej nie skrzywdzi, tez mieszkam na osiedlu z blokami i domami jednorodzinnymi gdzie jeszcze wiele rodzin ma mini gospodarstwa mam nadzieje, ze ktos zobaczy moja szarunie i zadzwoni, klatka łapka i jedzenie cały czas na nia czeka a przede wszystkim tak jak Ty czekasz na swoja Misie tak ja zcekam na moja Szarunie
wiem, że to może troche daleko i głupie ale jak zobacze Twojego kotka od razu dam znac
