ALICJA, MAKSIU, ZUZIA - toczy się życie:):):):):):):):):):)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 18, 2007 11:53

trzymam kciuki za kocinkę
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pon cze 18, 2007 12:18

Mam wieści od Pani Domkowej. Jest dramat.
Po pierwsze jest leczona na cokcidie (nie wiem, czy poprawnie napisałam) i już nie leje się woda, ale cały czas qupal baaardzo rzadziutki. Niemniej poprawa jest. Alicja nie jest odwodniona.

Natomiast okazało się, że Alicja, schroniskowa kotka, którą przez kilka godzin obserwowałam w schronie i była uosobieniem łagodności w stosunku do innych kotów, jest agresywnym potworem. Rzuca się do gardła rezydentowi i kotce sąsiadki. I to nie są łapoczyny czy syczenie, to jest prawdziwy atak.

Może ja mam za małe doświadczenie z kotami, ale nie słyszałam, żeby kot schroniskowy był agresywny w stosunku do innych kotów. Czy ktoś ma pomysł, co się dzieje, albo co się mogło stać?

Po rozmowie z Panią Domkową mamy pewne podejrzenie, ale drogą dedukcji. Otóż podejrzewam, że Alicja przez całe trzy tygodnie pobytu w Krakowie była znaczną część sama w domu. Eela z racji licznych obowiązków nie miała możliwości wnikliwej obserwacji Alusi. Stąd być może informacje płynące do nas, że stan zdrowia Alicji znacznie się poprawił.
Po drugie, ta samotność mogła bardzo źle wpłynąć na Alicję, ponieważ przecież dotychczas nigdy nie była sama. Zamknięta w czterech ścianach... Bóg wie, co się działo wtedy w jej głowie.

Po trzecie stres związany z podróżą mógł nasilić biegunkę, alle nie mógł spowodować, że Alicja stała się nagle taka bardzo słaba, jak to było wczoraj.


Naprawdę nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Eela dzwoniła do mnie dzisiaj rano. Podtrzymuje swoją wersję, że u niej z Alicją było wszystko w porządku.

Sama na własne oczy widziałam reakcję Alicji na rezydentkę Eeli. Nie było absolutnie żadnych symptomów agresji, nawet postawa Alicji zupełnie nie wykazywała agresji ani nawet rezerwy. Skąd nagle te wściekłe ataki?

Czy ktoś ma jakiś pomysł, co się mogło stać i co teraz robić? Bo ja się czuję kompletnie bezradna... nawet nie wiemy, z czym walczymy, bo nie znamy przyczyn...

Nawet nie będę Wam pisać, jak wielkie mam poczucie winy, że skrzywdziłam Alicję.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 12:24

Hmm, schronisko to schronisko i nie ma co się rozwodzić. Mój Dracul u weta pozwala sobie robić wszystko, no powiedzmy, ale spróbuj zrobić mu to samo w domu. Nie ma mowy, dlatego wiele lat temu zrezygnowałam z wizyt domowych bo z kota robił się tygrys. A w schronie stres jest zwielokrotniony, więc koty mogą być zupełhie inne niż nam się wydaje.
Poza tym może Alicji nie odpowiadają te kotki i już. Wśród moich piwnicznych też jest kotka, której pozostałe nie lubią, nie lubią i już. Nawet jedzenie muszę jej podawać osobno bo ją odganiają.
Moim zdaniem, trzebakicię doleczyć i znaleźć jej dom, gdzie będzie jedynaczką, czyli możemy zbiorowo uklęknąć przed Buborem.... :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:28

Pani Domkowa potwierdza, że w stosunku do ludzi, to Alicja jest zupełnie wyjątkowym, niespotykanym pieszczochem
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 12:30

Femko, spokojnie, być może to skutek nasilenia stresu?
Czy ona jest izolowana? Z tego co piszesz jest agresywna w stosunku do kotów.
Po tym co przeszła być moze ma już dosyć. Moze to skutek bólu? Moze ją coś boli?
Ja bym ja odizolowała w osobnym pomieszczeniu i dała jej spokój, zapewniła jej kryjówkę, np. koszyk dodatkowo zacieniony kocykiem. Mówiłą do niej spokojnym głosem.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:35

Magija pisze:Femko, spokojnie, być może to skutek nasilenia stresu?
Czy ona jest izolowana? Z tego co piszesz jest agresywna w stosunku do kotów.
Po tym co przeszła być moze ma już dosyć. Moze to skutek bólu? Moze ją coś boli?
Ja bym ja odizolowała w osobnym pomieszczeniu i dała jej spokój, zapewniła jej kryjówkę, np. koszyk dodatkowo zacieniony kocykiem. Mówiłą do niej spokojnym głosem.



Alicja jest izolowana. W przeciwnym razie rezydent prawdopodobnie by nie przeżył :(

Alicja teoretycznie nie przeszła nic szczególnego. Moja wiedza jest taka, że przez ostatnie trzy tygodnie jest otoczona troskliwą opieką, również lekarską, jest przytulana i miziana.
Wyjście ze schronu przeżyło już trochę kotów, ale nie słyszałam, żeby któryś rzucał się na inne koty. Nawet zestresowana Milusia, która skakała mnie do gardła, dla moich rezydentó była uosobieniem spokoju. Nawet na ich syki i nieprzyjazne gezty nie reagowała. Ani jednego syku na koty. :(
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 12:35

Ale generalnie zgadzam się z Magiją, że najważniejszym elementem jest stres, kolejne miejsca, kolejnu ludzie, obce koty, żadnego poczucia bezpieczeństwa :( Ale ważne, że biegunka ustąpiła

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:43

casica pisze:Moim zdaniem, trzebakicię doleczyć i znaleźć jej dom, gdzie będzie jedynaczką, czyli możemy zbiorowo uklęknąć przed Buborem.... :)


Ja tam od początku byłem za tą wersją. :D

Mi się też wydaje, że Alicji mogą nie odpowiadać tamten konkretny kot, a nie wszystkie. Przecież to się zdarza, że konkretne kocie się po prostu nie znoszą i już.
Mi się wydaje, że to co się dzieje z Alicją to może byc reakcja na kolejną zmianę w jej życiu. Po schronisku w końcu miała dom, spokój i swojego człowieka i nagle zmiana. Przecież ona nie wiedziała i pewnie nadal nie wie, że jest we własnym domku, który ją będzie kochał. Pewnie się nasza kicia po prostu boi, nie zna tych nowych ludzi i kota. Biegunka po podróży i ze stresu to bardzo prawdopodobne. Moja najstarsza kotka jeżeli jedzie samochodem i nie jest na czczo to zawsze ma lejącą biegunkę i wymioty równocześnie. Ze stresu, strachu, choroby lokomocyjnej... wszystkiego równocześnie. Samochodem jeździ jedynie po głodówce.

Cały czas trzymam kciuki za Alicję. Ale może się zdarzyć, że to nie będzie dom dla kici.

Belastian

 
Posty: 220
Od: Sob lut 17, 2007 23:15

Post » Pon cze 18, 2007 12:47

Femka pisze:
Magija pisze:Femko, spokojnie, być może to skutek nasilenia stresu?
Czy ona jest izolowana? Z tego co piszesz jest agresywna w stosunku do kotów.
Po tym co przeszła być moze ma już dosyć. Moze to skutek bólu? Moze ją coś boli?
Ja bym ja odizolowała w osobnym pomieszczeniu i dała jej spokój, zapewniła jej kryjówkę, np. koszyk dodatkowo zacieniony kocykiem. Mówiłą do niej spokojnym głosem.



Alicja jest izolowana. W przeciwnym razie rezydent prawdopodobnie by nie przeżył :(

Alicja teoretycznie nie przeszła nic szczególnego. Moja wiedza jest taka, że przez ostatnie trzy tygodnie jest otoczona troskliwą opieką, również lekarską, jest przytulana i miziana.
Wyjście ze schronu przeżyło już trochę kotów, ale nie słyszałam, żeby któryś rzucał się na inne koty. Nawet zestresowana Milusia, która skakała mnie do gardła, dla moich rezydentó była uosobieniem spokoju. Nawet na ich syki i nieprzyjazne gezty nie reagowała. Ani jednego syku na koty. :(


chyba jednak przeszła. Była w schronisku, zdążyła się przyzwyczaić do panujących tam warunków. Nagle - zmiana miejsca, podróż (która zazwyczaj jest stresująca). Obce miejsce, zapachy, ludzie. Trzy tygodnie i znów podróż, obce miejsce, zapachy, ludzie.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:51

A ja takie agresywne zachowania przerabiałam. Swego czasu przybłąkała się na moje podwórko niejaka Szarotka. Miła, uroczz i bardzo miziasta kicia, po kilku godzinach urodziła małe kotki. Po jednym przynosiła mi kocięta w pyszczku, miauczała przeraźliwie pod klatką, a pod łapkami kolejne ślepe kocię. Poszła na tymczas do moich rodziców. Po odchowaniu i wyadoptowaniu małych miała tam już zostać. Nie udało się, to co usiłowała zrobić z rezydentami nie da się opisać. Nieprawdopodobna agresja, a do ludzi najmilsza i najcudowniejsza koteczka. Nic nie dało się zrobić, po kilku dniach, na sam widok Szarotki, Knotek siusiał ze strachu. Znalazła samodzielny domek, jest ukochaną, jedyną i bardzo szczęśliwą kotką (teraz ma na imię Miecia, co podoba mi się znacznie mniej :) ). Takich przykładów ogromnej agresji do innych kotów znam sporo, więc i ten przypadek Alusi jakoś mnie nie zaskakuje. Czasem tak bywa :(

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:54

wszystko fajnie. I gdyby nie na przykład Malwinka, przyjęłabym te tłumaczenia jako pewnik i byłabym spokojniejsza.

Malwinkę znalazłayśmy w stanie skrajnego wyczerpania i po długim czasie zamknięcia, prawdopodobnie też niezbyt dobrze traktowaną (to eufemizm).

Po pięciu dniach biegunka opanowana, a Malwinka NABRAŁA CIAŁA. Boi się cały czas, czego dowodem jest agresja w stosunku do mnie i Pani Jadzi, o wetce nie wspomnę. Porównuję sytuację obu kotek i zupełnie kupy się to wszystko nie trzyma.
A trudno odmówić ciężkich i stresujących przeżyć Malwince. Codzienne podróże samochodem do wetki też pewnie nie przyprawiają Malwinki o zachwyt.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 12:58

Femka, co kot, to charakter. I wszystko trzyma się kupy, ona nie ma poczucia bezpieczeństwa. Ponoć kiedyś miała dom i swoich ludzi, którzy tak podle się z nią obeszli. A powtarzam, przypadków agresji kotów do innych kotów znam mnóstwo. Szarotka niewątpliwie usiłowała pozbyć się z domu rezydentów, a rodzicom okazywała miłość ogromną.

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 18, 2007 12:59

ok, może daję się ponieść emocjom. Trzeba poczekać. Zobaczyć, jak sytuacja rozwinie się dalej. Próbuję ochłonąć, chociaż łatwe to nie jest.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 13:03

casica pisze:Femka, co kot, to charakter. I wszystko trzyma się kupy, ona nie ma poczucia bezpieczeństwa. Ponoć kiedyś miała dom i swoich ludzi, którzy tak podle się z nią obeszli. A powtarzam, przypadków agresji kotów do innych kotów znam mnóstwo. Szarotka niewątpliwie usiłowała pozbyć się z domu rezydentów, a rodzicom okazywała miłość ogromną.



masz rację. Z drugiej strony przez 11 lat już trochę się kotów naoglądałam, widziałam parę sytuacji, przeżyłam kilka dokoceń. Kilka razy spotkałam się z kocią agresją.
I właśnie moje doświadczenia powodują, że taka sytuacja mnie po prostu zszokowała.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 18, 2007 13:08

No widzisz :)
Nie chcę generalizować, ale kocury wydają mi się łatwiejsze do zsocjalizowania, kocice, jak to kobiety, bywają bardziej zaborcze. Różnie się to objawia, agresją, albo potworną rozpaczą. Ale faktem jest, że z tego typu problemami spotykałam się głównie przy dziewczynach :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google Adsense [Bot] i 35 gości