Rozmawiałam dziś z "niską" karmicielką.
Nie wiem, jak trwałe będą ustalenia, ale ta karmicielka zgodziła się na kastrację Zołzy matki i zgodziła się z tym, że niepotrzebne jest trzymanie płodnej kotki i powoływanie na świat nowych kociąt. Tylko trzeba będzie łapać, jak nie ma tej drugiej - tak powiedziała.
Nawet wymyśliła, jak zabezpieczyć piwnicę, żeby matka nie uciekła i dokąd ją zapędzić, zastanawiała się, jak to zrobić, ile osób by się przydało i w ogóle.
Z ta karmicielką da się dogadac, to tamta, chuda, tak miesza.
Trzeba będzie dowiedzieć się, kiedy chudej nie ma i wtedy przypuścić zmasowany atak (gdyby było potrzebne przekonywanie) albo się zebrać i Zołzę złapać, jeśli nie trzeba będzie przekonywać.
Mnie udało się spokojnie pogadać, bo chudej nie było.
Podkreślam tylko, że taka wersja jest na dzień dzisiejszy, nie wiadomo co będzie jutro
