jestem
Promyś zostal w klinice ,ma podawaną krew.
Przepraszam ,ale musiałam samodzielnie podjąć decyzje o tej krwi bo wetka jasno mi powiedziała ze bez tego Promyś ma bardzo małe szanse,bo stracił dużo krwi.
w ogóle to do kliniki pędziłam jak szalona bo on mi się w drodze zaczął ksztusić krwią,az pryskała na siedzenia,w klinice też kapało biduli z pysia i podłoga i ściany upaprane bo on się tą krwią ksztusił.
To była świeża krew z takimi glutami-skrzepami.
Do Erin dzwoniłam z 10razy ale nie odbiera,napisałam też alarmującego smsa-pewnie gdzieś rzuciła tel-rozmawiałysmy ze dwia godz wczesniej i mówiłam jej,zgodnie z prawdą ,że Promyś czuje się swietnie.Potem jeszcze mój mąż był się z nim miziać i Promyś miał świetny humorek i buczał jak najęty.
Jeśli przeżyje,a innej opcji nie biorę pod uwagę,to całe szczęscie ze poszłam mu te fotki zrobic bo kto wie co by bylo gdybym poszła do niego np dwie godz. póżniej
wetka mi to wszystko dokładnie tłumaczyła,ale nie wszystko spamiętalam.
Powiedziała też że to może być krwiak np. po kopnięciu jakiś czas wcześniej,który teraz pękł.
Mówiła że tego nabitego brzusia i powiększonych kolankowych węzłow chłonnych w tylnych nóziach można było wczoraj nie wyczuc(wczoraj ok 15-tej Promysia badał moj wet ale nie dam sobie głowy uciąć że macał węzly chłonne-swoją drogą powinien był ale wiem to dopiero dziś..)
Ogólnie to jest to jakaś duż masa w zołądku "niewyodrębniona ze ściany żołądka".
czyli może byc guz,krwiak,wrzód,ewent ciało obce.
To ze płucka i inne narządy ma czyste podobno może dawać nadzieję że to nie nowotwor.
Jak wychodziłam to nie było wyników biochemii więc nie wiadomo czy nie zostal poddtruty.
a,no i ponieważ krew była bez natychmiastowych testow zgodności grupy(elisa) to zapłaciłam za nią 290zł. Próbę zgodności przywiezionej krwi odwirowując surowicę ,z krwią Promysia, robili już w klinice jak tylko a przywiozłam.