Mała1 pisze:po zrobieniu testów całej reszcie - koty+..... zostana kotami zyjacymi tylko w naszej pamieci
Dla mnie to jest właściwie osobista tragedia.
Nie tylko te koty. Ale również następne. Inne. Kolejne.
Bo takie będą.
Wiedza nie czyni szczęśliwszym. Gdyby nie nasza [forumowa] wiedza te koty, którym nie znalazłoby się domów trafiłyby na kociarnię ogólną bez testów. Przecież schronisko nie testuje każdego przychodzącego kota. Ile nieodkrytych FIV-ków i FeLV-ków biega teraz po kociarni? Testowane będą tylko wtedy, gdy nie będą poddawać się leczeniu.
Śmiem postawić radykalną tezę, że to nasza wiedza zabija te koty.
I może gorzko to zabrzmi, ale widzę jeden pozytywny aspekt tej sytuacji. Testując i usypiając następnie koty seropozytywne uda się nam w dość szybkim czasie ograniczyć zarówno bezdomność, jak i zasięg FIV i FeLV - czego nie udałoby się zrobić samymi sterylkami.
Tylko dlaczego nie umiem tego zaakceptować?
Może dlatego, że widzę moje FIV-ki.
Nawet gdybym stanęła na uszach, to mogę przyjąć oprócz Kreski jeszcze jednego, może dwa. A reszta??? Nie dam rady wziąć i ogarnąć kolejnych 20 kotów. Jak mam wybrać???
Dla mnie - to dramat.