Maleńka [*] Kaziu przed kolejną kuracją,"sposobem"

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 17, 2007 22:49

Szukałam na necie i znalazłam na forum http://forum.olesnica.org.pl/index.php? ... e=threaded
"Jarek Mazur tel 601552275" Może to ten?

Jak nie to może wątek na pierwszej stronie z pytaniem?
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw paź 18, 2007 7:08

Telefon nie aktualny, nie ma go w książce tel :evil:

Watków nie będę mnożyć, nie mam czasu ich pilnować, tyle osób tutaj zaglada, wiec może sie odezwie :(

Moja wet ma mi pomóc :(

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw paź 18, 2007 9:52

Podbiję.

Horacy ciągle nie najlepiej (3 razy wymiotował) :placz: I strasznie zdechły. Nie chce jeść nawet :( Mam nadzieję, że to nic poważnego.
Przynajmniej mała czuje się dobrze. Zaczęła już normalnie jeść, chce się bawić. Właśnie ją wypuściłam z więzienia i dorwała sie do miski Horacego :) Takie mam wrażenie, że ciągle nie czuje się u nas tak super dobrze, bo nerwowo krąży i obwąchuje.
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw paź 18, 2007 10:14

theta pisze:Podbiję.

Horacy ciągle nie najlepiej (3 razy wymiotował) :placz: I strasznie zdechły. Nie chce jeść nawet :( Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Nie jest zakłaczony? A może to nerwy z powodu dokocenia... Mój Hugcio wczoraj też 3 razy wymiotował, ale ostatnich paw był z malutką frotką do włosów mojej córki :? Może trzeba do weta :roll: ?
Marcelibu
 

Post » Czw paź 18, 2007 10:23

Marcelibu pisze:
theta pisze:Podbiję.

Horacy ciągle nie najlepiej (3 razy wymiotował) :placz: I strasznie zdechły. Nie chce jeść nawet :( Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Nie jest zakłaczony? A może to nerwy z powodu dokocenia... Mój Hugcio wczoraj też 3 razy wymiotował, ale ostatnich paw był z malutką frotką do włosów mojej córki :? Może trzeba do weta :roll: ?



No właśnie nie wiem czy się nie zakłaczył. Zjadł dość dużo owsa wczoraj, potem spotkanie i to może być to. Z drugiej strony, nie chce mi jeść!! A zwykle potem jadł :(. Nie chcę panikować, bo może go jeszcze trochę kręci i jak się oczyści to będzie OK. Ale jak mu sie nie poprawi do jutra to polecę.
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw paź 18, 2007 10:49

theta pisze:
Marcelibu pisze:
theta pisze:Podbiję.

Horacy ciągle nie najlepiej (3 razy wymiotował) :placz: I strasznie zdechły. Nie chce jeść nawet :( Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Nie jest zakłaczony? A może to nerwy z powodu dokocenia... Mój Hugcio wczoraj też 3 razy wymiotował, ale ostatnich paw był z malutką frotką do włosów mojej córki :? Może trzeba do weta :roll: ?



No właśnie nie wiem czy się nie zakłaczył. Zjadł dość dużo owsa wczoraj, potem spotkanie i to może być to. Z drugiej strony, nie chce mi jeść!! A zwykle potem jadł :(. Nie chcę panikować, bo może go jeszcze trochę kręci i jak się oczyści to będzie OK. Ale jak mu sie nie poprawi do jutra to polecę.

Też tak bym zrobiła. Może coś delikatnie strzykaweczką do pysia? Może kurczaczka mu ugotuj? Może jakiś przysmak, żeby sprawdzić co jest. Ja myśle, że to może być stres związany z dokoceniem :roll: . Może Feliway, ale to ewentualnej diagnostyce u weta, jeśli by się do jutra nie poprawiło. No i miziać, całować, żeby sie uspokoił, ale co ja, oczywiste rzeczy wypisuję :oops: :D
Marcelibu
 

Post » Czw paź 18, 2007 12:26

Theta czy jesteś w stanie zmierzyć temperaturę?
Termometr w pupinkę .
Jeśli nie to jaką ma głowkę, nosek i jak oddycha (przy podwyższonej temp kot oddycha szybko).
Przy wysokiej temp kot nie ma apetytu i sie odwadnia :(

Theta moze leć z nim do weta, niech go zbada :(

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw paź 18, 2007 12:44

Dodzwoniłam sie do dr Mazura.
Pan dr wysłuchał mnie i poprosił by lekarz prowadzący sie znim skontaktował.
Wiem, że w przypadku Kazia cudu nie bedzie, że chodzi chwiejnym krokiem i taki pozostanie, no może sie ciut jeszcze podciągnie.
Jutro moja wet bedzie sie kontaktowac z dr Mazurem.
No i .... czekam na maleńkie zmiany :(
Obecne leczenie jest jak najbardziej poprawne, łacznie z homeopatią.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw paź 18, 2007 14:26

Wszak nie od razu Kraków zbudowano, więc i kuracja Kazia musi potrwać.

A najlepszym lekiem jest kochający, dobry dom.

Przy Was Obrazek Kaziu szybko stanie na nóżki.

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw paź 18, 2007 14:30

Fredziolina, mój Nikuś cały czas chodzi chwiejnym krokiem.. a czasami jeszcze ciągnie dupiną po wykładzinie..
I pewnie też mu tak zostanie..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw paź 18, 2007 21:32

Fredziolina pisze:Theta czy jesteś w stanie zmierzyć temperaturę?
Termometr w pupinkę .
Jeśli nie to jaką ma głowkę, nosek i jak oddycha (przy podwyższonej temp kot oddycha szybko).
Przy wysokiej temp kot nie ma apetytu i sie odwadnia :(

Theta moze leć z nim do weta, niech go zbada :(

Moim zdaniem normalną ma główkę i oddycha też normalnie (obserwowałam go wieczorem i w nocy i rano). Termometru to wolę nie próbować nawet (chcę żyć! :lol:).

Horacy cały dzień spał. Ożywił się tak na pół godziny przed moim spodziewanym powrotem. Jak wyciągnęłam fileta i serduszka, to strasznie się domagał (normalne), jak sparzyłam i podałam takie posiekane drobno (skoro łyka, a nie gryzie to postanowiłam mu rozdrobnić) to już nie chciał (w sumie to też normalne- Horacy uważa, że gotowanie psuje mięso :D). Potem mu dałam z ręki to nawet jadł. Śmietany nie chciał, ledwo pochłeptał i już przestał. Niewiele się bawił (głównie słuchał jak Gaja lata za piłką po drugiej stronie drzwi). Ogólnie jest zdechły, ale mniej więcej tak jak po szczepieniu. Mruczy na rękach i się przytula (no to też u niego normalne)... Eff... jak jutro będzie taki niejadek to chyba i tak pojadę.

Gaja właśnie skacze na leżąco po łóżku :D O, teraz usiłuje pisać tego posta :D
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw paź 18, 2007 21:40

Fredziolina pisze:Dodzwoniłam sie do dr Mazura.
Pan dr wysłuchał mnie i poprosił by lekarz prowadzący sie znim skontaktował.
Wiem, że w przypadku Kazia cudu nie bedzie, że chodzi chwiejnym krokiem i taki pozostanie, no może sie ciut jeszcze podciągnie.
Jutro moja wet bedzie sie kontaktowac z dr Mazurem.
No i .... czekam na maleńkie zmiany Sad
Obecne leczenie jest jak najbardziej poprawne, łacznie z homeopatią.


Myśle, ze jeżeli będzie można "wypracować cud, to właśnie WAM sie to uda. W lepsze ręce (i łapki) Kazio nie mógł trafić. Być może nigdy nie będzie w 100% tak sprawny, jak przeciętny kot, ale będzie bardzo kochany, a nie każdy kot ma takie szczęście.

Trzymamy kciuki :)
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw paź 18, 2007 21:55

theta pisze:
Fredziolina pisze:Theta czy jesteś w stanie zmierzyć temperaturę?
Termometr w pupinkę .
Jeśli nie to jaką ma głowkę, nosek i jak oddycha (przy podwyższonej temp kot oddycha szybko).
Przy wysokiej temp kot nie ma apetytu i sie odwadnia :(

Theta moze leć z nim do weta, niech go zbada :(

Moim zdaniem normalną ma główkę i oddycha też normalnie (obserwowałam go wieczorem i w nocy i rano). Termometru to wolę nie próbować nawet (chcę żyć! :lol:).

Horacy cały dzień spał. Ożywił się tak na pół godziny przed moim spodziewanym powrotem. Jak wyciągnęłam fileta i serduszka, to strasznie się domagał (normalne), jak sparzyłam i podałam takie posiekane drobno (skoro łyka, a nie gryzie to postanowiłam mu rozdrobnić) to już nie chciał (w sumie to też normalne- Horacy uważa, że gotowanie psuje mięso :D). Potem mu dałam z ręki to nawet jadł. Śmietany nie chciał, ledwo pochłeptał i już przestał. Niewiele się bawił (głównie słuchał jak Gaja lata za piłką po drugiej stronie drzwi). Ogólnie jest zdechły, ale mniej więcej tak jak po szczepieniu. Mruczy na rękach i się przytula (no to też u niego normalne)... Eff... jak jutro będzie taki niejadek to chyba i tak pojadę.

Gaja właśnie skacze na leżąco po łóżku :D O, teraz usiłuje pisać tego posta :D

Leć jutro z Horacym do weta. Napisz, proszę, zaraz co lekarz powiedział, bo sie zaczynam denerwować...
Marcelibu
 

Post » Pt paź 19, 2007 22:06

Mój biedny, chory, zapewne dający się zdominować Horacy... Tere fere :D . Rano podchodził do misek, wąchał, ale nie chciał jeść. Dałam mu ostatnią, trzymaną na sytuacje awaryjne, puszkę Sheby "koktajl owoców morza" i też nie chciał. Jak usłyszał magiczne słowo "WETERYNARZ" to zaraz popędził. Zjadł z dwóch misek, suche zagryzał mokrym i na odwrót, jeszcze się za trzecią michą rozglądał, coby pokazać jaki to on jest zdrowy i nic, ale to nic mu nie dolega :twisted:. No ale zapakowałam go do transporterka i pojechaliśmy do weta. Ten mu zajrzał w zęby, stwierdził ostre zapalenie dziąseł (przy czym z dziąsłami Horacego było lepiej niż kiedy go widziała poprzednia wetka), dostał zastrzyk z witaminy B i tabletki do podawania. Stwierdził, ze kombinacja czynników (nowa kotka- stres- lecące futro) spowodowała zakłaczenie. Jak mu sie powtórzą wymioty to będziemy poważnie odkłaczać, na razie mam suchą karmę, tą którą je, podawać.
Cały dzień niemal przespał, ale wieczorem to nie ten sam kot, znaczy się zdrowy. Przynajmniej sądząc po sile z jaką stawiał opór przed podawaniem tabletki. Zawiniętą w pierś kurczaka tez nie chciał zjeść, ale kurczaka to owszem i nawet "wypuszczona" Gaja, go nie ruszyła, jadł ze swojej i jej miski :D Za to Gaja... Gaja krążyła nerwowo, nie chciała jeść i w końcu uciekła do drugiego pokoju, gdzie schowała sie w kącie. Horacy poleciał za nią i zaczęło się.. Gaja syczy, Horacy nerwowy. Gaja ucieka, Horacy goni... Gaja za wersalką, Horacy na oparciu.... Skoczył za wersalkę, Gaja w syk, Horacy w syk... Kilka sekund sie potłukli. Horacy wyskoczył, znów sie zabierał do wskoczenia za wersalkę, ale wyciągnęłam rękę, żeby go dotknąć (nooo mądre to to nie było- odruch), zabuczał, lekko syknął, ale chyba się zorientował czyja to ręka i zwiał :D. Poszedł jeść kurczaka :strach: Mała w przedpokoju się rozkaszlała (futro). Wzięłam na ręce i poklepałam po pleckach (wiecie, to pomaga :D ) Dałam jej chrupki na odkłaczanie (trzeba kupić pastę). Wzięłam na ręce i przeniosłam obok Horacego (mała syczała a Horacy szedł w moją stronę).
Zamknęłam małą w pokoju u siebie, odizolowałam Horacego, razem z kurczakiem, wypuściłam mała, która najpierw krążyła nerwowo, ale potem zachęcana pobiegała chętnie za piłkami. Teraz mała siedzi znów u mnie w pokoju ze mną, ale spać będę z Horacym wiec będzie znów siedziała sama. Szkoda mi jej :( Chciałabym, żeby obydwoje chodzi "wolno".
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Sob paź 20, 2007 15:24

Koty wypuszczone... Gaja buczy i sie chowa po kątach, jak Horacy podchodzi to syczy. Zwiała pod stół w kuchni, gdzie przyszedł za nią Horacy, obydwoje sierść zjeżona.... Potem sie okazało, że mała zostawiła mi bobka pod stołem na pamiątkę. Jak Horacy jest gdzieś blisko to sie chowa, jak odchodzi to schodzi z mebli i usiłuje zwiedzać, aż sie nie zobaczą. Wtedy znów buczenie. Jak mała za dużo buczy to Horacy leci do niej, wtedy mała syczy i wystawia pazury.
Aktualnie Horacy leży na środku pokoju, a mała za wersalką.


Czekać czy wkraczać? Aha "okadzam" pokój walerianą. Obydwoje usiłowali się turlać.
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości