Tymczasem, żeby nie tracić czasu, będę bardzo wdzięczna za wszystkie informacje związane z inną działalnością Izabelli Milińskiej. Nie wiem, czy mają one również bezpośredni związek z "fundacją" KM. Chodzi mi mianowicie o wszelkie sygnały na temat odbierania kociąt karmicielom (najczęściej, gdy oddawali koty na sterylki, już ich nie otrzymywali z powrotem pod różnymi pretekstami), przechowywania dużej ilości kociąt w Łodzi i poza jej granicami (ale w bliskiej okolicy), wystawiania paszportów dla kociąt (tu wiem o przynajmniej jednej łódzkiej lecznicy). Czyli krótko mówiąc, gdzie znikają kocięta i co się z nimi dalej dzieje.
Pcimol, jakbyś potrzebował skanów zdjęć albo innych informacji ode mnie, to już się chyba ogarnęłam i pozbierałam. Jestem zdolna do współpracy
Tak, jak dotychczas, gwarantuję całkowitą dyskrecję wszystkim informatorom. Do tej pory udowodniłam, że potrafię trzymać jęzor za zębami.



