Gutek pisze:No ładnie! Taki sensacyjny weekend, a ciotka Gutek zajęta zdobywaniem zamku i strzelaniem z łuku nic o nim nie wiedziała

Mrusiu-Gajusiu szczęscia ci życzę!!
Jak widać czasem plener również bywa szkodliwy
Wima pisze:Skoro to nie agorafobia

, to może daj do pokoju Gai coś co pachnie Horacym i głaszcz na przemian Horacego i Gaję tak by na Twoich rękach przenosiły się zapachy.
No to, to robie od początku. Latam pomiędzy jednym kotem, a drugim, jak nie przymierzając kot z pęcherzem, wymieniam drapaki, głaszczę, daję się obwąchiwać, wycieram ręcznikiem jedno i podkładam drugiemu... Uff... koty spokojne, to ja mam kociokwik
Gaja chyba wie, że ma na imię Gaja. Zareagowała jak ją tak zawołałam i przybiegła.
Trochę dzisiaj pobiegała za sznurkiem i piłeczkami. Jest skoczna, zwinna i szybka. "Upolowane" nosi w zębach. W pewnym momencie miałam wrażenie, że chciała mi przynieść, ale sie nie zdecydowała.
Przeniosłam małą chwilowo to innego pokoju (na jedna dobę zostaliśmy sami). Niech się Horacy wytarza u mnie po krzesłach itp, jak mała tu wróci to sobie będzie obwąchiwać.
Teraz wieczorem dałam kotom żołądki. Horacy dostał w kuchni, a do Gai poszłam z miską.
Mała powąchała, ale jakoś bez zainteresowania. Chciała się miziać. No to wymiziałam kruszynkę i dopiero wtedy wyraziła chęć zjedzenia czegoś. Dałam jej z ręki. Miała lekki problem z lokalizacją

, ale w końcu zaczęła jeść. Wychodzę z pokoju, a Horacy kwitnie pod drzwiami
