Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 17, 2006 19:44

Tak jak pisze Jana - tu trzeba spokojnie.
Z jeszcze jednego powodu - te kobiety to nie są starsze kulturalne panie z huśtawką nastrojów. To kobiety, a zwłaszcza jedna, które mogą posunąć się do rękoczynów.
Jana mieszka blisko tego podwórka, a na samym podwórku mieszka moja mama, a ja parkuję tam czasem auto. Nie stać mnie na nowy komplet opon i nowy lakier...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 17, 2006 20:05

[quote="Jana" Na siłę nie osiągnę niczego, co najwyżej będzie awantura i koniec. A ucierpiałyby koty.[/quote]

Jano, czy kiedykolwiek powiedziałam badź sugerowalam, żeby coś robić na siłę, prowokować awanturę :? zdecydowanie nie.

wydaje mi się, że te panie mają i od dawna mialy więcej wrogów niż zwolenników. wspólnota, przedszkole itd. stąd też trzymają silny front.

Gallo nie wydaje mi się, żeby ktoraś z 'wojowniczych pan' porysowała samochód... w odwecie za co? za złapanie kotki do sterylizacji bez jej zgody?

Nikt nie chce sobie dokładac wrogów, bo w razie czego zostaną one, przeciwko calemu światu, problem ich kotow rozwiązac mogą wcale nie humanitarnie sąsiedzi, administracja, wspolnota, dyrektor przedszkola... etcetera.
czyżby nie były tego świadome?

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro maja 17, 2006 20:08

Agalenora pisze:Gallo nie wydaje mi się, żeby ktoraś z 'wojowniczych pan' porysowała samochód... w odwecie za co? za złapanie kotki do sterylizacji bez jej zgody?

Tak

Agalenora pisze:Nikt nie chce sobie dokładac wrogów, bo w razie czego zostaną one, przeciwko calemu światu, problem ich kotow rozwiązac mogą wcale nie humanitarnie sąsiedzi, administracja, wspolnota, dyrektor przedszkola... etcetera.
czyżby nie były tego świadome?

Tak

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 17, 2006 20:21

Wierz nam, Agalenora, te kobiety, a zwłaszcza jedna, są do tego zdolne.
Ja się tam wychowywałam, spędziłam dwadzieścia kilka lat mojego życia i znam te panie, niekoniecznie od dobrej strony...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 17, 2006 21:05

Agalenora pisze:Gallo nie wydaje mi się, żeby ktoraś z 'wojowniczych pan' porysowała samochód... w odwecie za co? za złapanie kotki do sterylizacji bez jej zgody?


Agalenoro, miałam okazję poznać obie te panie. Wierz mi, byłam autentycznie przestraszona :conf:, szczególnie jedną i poziomem skumulowanej agresji :(.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw maja 18, 2006 0:35

Wobec sporów merytorycznych szanse na pomoc dla rudego z raną na szyi maleja do zera.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw maja 18, 2006 7:32

Jano, odnośnie Rudego, próbowałyście z tym podbierakiem?

Powiedz mi, na jaką min. odległość Rudy da się podejść, np jak je.
Czy on ucieka juz na sam widok człowieka?

A te inne kotki to odradzałabym łapania w ręce (jeśli dobrze zrozumiałam, to tak robiłyście).
To raczej bezskuteczne i koty stracą resztki zaufania, już na sam Wasz widok bedą się oddalać.

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw maja 18, 2006 8:38

goldi pisze:Wobec sporów merytorycznych szanse na pomoc dla rudego z raną na szyi maleja do zera.

Jana pisze:Co do łapania Rudego - ja też uważam, że może go dorwać tylko osoba, która potrafi łapać naprawdę dzikie koty. Dziś prosiłam o pomoc Jandę ze Straży dla zwierząt - ale usłyszałam, że na pewno mi się uda go złapać, a do nich mam się zwrócić w ostateczności. Wydawało mi się, że straż miała się zajmować m.in. takimi beznadziejnymi przypadkami


Rudy ma zapewnione leczenie, na Białobrzeskiej wręcz dopytują się o niego. Tylko nie potrafimy go złapać.

Praksedo - podbieraka jeszcze nie użyłam, może spróbuję dziś. Rudy daje do siebie podejść najwyżej na metr, raz po podwójnej dawce sedalinu to było na pół metra (wtedy, kiedy skoczył karmicielce na twarz).

Dwie kotki zostały już złapane ręcznie, jedna na samym początku karmienia, druga tak po prostu (ta co się niemalże oswoiła). Teraz pójdzie w ruch klatka-łapka.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 18, 2006 9:05

Jano, metr to już nie źle.
Ja będzie jadł to zajdź go ciciho z tyłu i szybko nakrywaj podbierakiem. Jak będzie w sieci, to kij od podbierak przyduś nogą do ziemi. Jak biedak, bedzie skrępowany to można nawet z podbierakiem wpakować do klatki (o ile ob¶ęćz się zmieści)i tam go"wytrząsnąć", ew nawet jechać do kliniki z kotem w klatce ale nadal w sieci, od ktorej kij będzie wystawał na zewnątrz a dzwiczki do klatki po prostut przyciśniete zabezpieczone sznurem i jeszcze asekurowane ręką. A jeżeli, któraś z Was robi zatrzyki, to przez sieć może podac mu "głupiego jaśka". Uczestniczyłam kiedyś w takiej akcji
Ale wiiem łatwo radzić z daleka.

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw maja 18, 2006 21:43

Dziś udało się złapać kotkę w wysokiej ciąży. Bardzo wysokiej. Złapała się do klatki-łapki, chociaż nie zadziałała - karmicielka dopchnęła klapkę ręką.

Mam w domu Wentyla i Bieżnika. Chłopaki też mają świerzba, mają pchełki - coś mi się zdaje, że wszystkie koty u mnie już je mają. Poza tym towarzystwo jest zdrowe.

Padam na pysk.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 18, 2006 21:46

Jano :king:
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 11082
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Czw maja 18, 2006 22:00

Jana, jesteś wielka. Te koty miały kupę szczęścia, że tam trafiłaś.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Czw maja 18, 2006 22:19

Bonkreta pisze:Jana, jesteś wielka. Te koty miały kupę szczęścia, że tam trafiłaś.


A ja mam kupę szczęścia, że jestem na forum. Bez forumowiczów nie dałabym rady, mowy nie ma.

Bez osób, które mnie wspomagają finansowo.
Bez informacji.
Bez Hany i galli, które wożą mnie do lecznicy.
Bez Maryli, która pożyczyła klatkę-łapkę i powiedziała jak rozmawiać z wrogami.
Bez otki i Shayli, które wzięły część kociaków do siebie na leczenie i szukanie domów.
Bez tych, którzy zaglądają do tego wątku, radzą i wspierają duchowo.

Pewnie nie udało mi się wszystkich wymienić, bo naprawdę zmęczona jestem, od rana na nogach, zapieprz w pracy i masa emocji i roboty zaraz potem.

No nie dałabym rady bez Was, no.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw maja 18, 2006 22:24

A u mnie źle z Czarnulą. Jana miałaś zadzwonić i powiedzieć jak tą histeryczke przewieźć. :)

Jest z nią problem tego typu, że ma bardzo silny katar do tego stopnia, że ma trudności z oddychaniem. Cały czas charczy, przy jedzeniu aż się przydusza, jak dziś ją wyniosłam z domu wpadł w swój zwykły krzyk, jednak mając duszący katar sama zaczęła się dusić od krzyku, w pewnym momencie zaczęła się krztusić, zrobiła się sina i język aż tak dziwnie wystawał. Nie ryzykując zrobiłam w te pędy w tył zwrot i wróciłam do domu. W budynku odrazu ucichła. Nie wiem, ale ona strasznie chisteryzuje jak się ją wynosi na zewnątrz. Może macie jakiś pomysł, jakieś tabletki? Koniecznie musze ją zawieźć na Białobrzeską a to godzina drogi w jedną stronę, a dziś nie dała się nawet zanieść do pobliskiej lecznicy którą mam 10minut stąd. Poprostu odrazu po wyjściu lament i duszności. Za nic nie zaryzykuję godzinnej jazdy skoro dla niej jest to takie przeżycie. Za pioerwszym razem to przynajmniej miała problemy tylko z odbytem, ale oddychała normalnie i jej lament nie był niebezpieczny. Jednak teraz jest zupełnie inaczej.

Shayla

 
Posty: 89
Od: Wto sty 06, 2004 20:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 18, 2006 22:28

Shayla, strasznie późno wrócłam z lecznicy, mam taką zasadę, że nie dzwonię po 22.00, ale jeśli dla Ciebie nie jest za późno, to zaraz zadzwonię.

Czarmula musi dostać lynco-spectin, czyli zastrzyki.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 216 gości