Własnie wróciłem z Kuźnicy.
Chciałbym zapytać czy działacie jako osoby prywatne czy jako jakieś stowarzyszenie i czy macie w związku z tym jakieś uprawnienia.
Koty przy ulicy Helskiej 35 są na terenie zamkniętym. Stoi sporo pojemników z mlekiem , z jedzeniem to może trochę gorzej bo widziałem tylko garnek z ziemniakami zalanymi mlekiem. Może gospodarz karmi je o jakieś określonej porze i przy tej ilości kotów jedzenie znika od razu i nie zostają resztki. Kotów było około 10, jeden cały czas leżał, najpierw na jednym boku a potem zmienił pozycję i leżał na drugim boku, nie widziałem tego jak zmieniał pozycję , ale tez nie było widać aby coś było nie tak z tylnymi łapkami. Kotki takiej jak na zdjęciu które wstawiła gosiar nie widziałem.
Potem sprawdziłem teren wzdłuż torów. Było tam sporo kotów ale z policzeniem to gorzej bo się chowały w takiej kępie dzikich róż, napewno widziałem 6 ale potem jak uciekały w te róze i wychodziły to sie pogubiłem które liczyłem a które nie. najgorzej to policzyć te buraski bo podobne do siebie.
No i horror jeden taki siwo bury leżał na torach przy szynie, już nie żył. Miał zmiażdzode część łepka,pyszczek aż po oczy. Najgorsze że 4 kotki cały czas się orzy nim kręciły tak jakby chciały mu powiedzić "wstawaj i chodź z nami"
Jak wracałem to przy Helskiej 35 koty jakby wymiotło , tylko 1 siedział na schodach.