PODBIERAK- wątek wsparcia dla sieroty-amatorki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 14, 2008 10:18

acha, i jeszcze jakbyście zobaczyły, z jaką wprawą machałam tą siatą, to po prostu padłybyście ze śmiechu bez szans na reanimację :oops: Masakra.
W domu próbowałam któregoś Szczypiora upolować, ale tylko żyrandol niebezpiecznie zadźwięczał. Dałam spokój, bo się biedactwa wystraszyły.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw sie 14, 2008 13:50

Melduję, że nasza podbierakowa łapanka zakonczyła się niewielkim sukcesem. Genowefa złapała w podbierak malucha. Miał ok. 2 miesięcy.
Filmu nie nakręciłyśmy, cała akcja trwała pół sekundy :)


Ja właśnie mówiłam, że proste nie jest, zdecydowanie wolę klatkę-łapkę. Zarzucenie podbieraka to 1/4 sukcesu... ale przełożenie miotającego się zwierzaka z siatki do transportera wymaga siły, refleksu, ZIMNEJ KRWI i... pomocnika. Mały kociak to poł biedy, dużego kota łapałabym tylko do klatki-łapki. Możliwe, że jednak trening czyni mistrza. Ja w każdym razie mistrzem podbieraka nie jestem.


Femko, trzymam kciuki za dalsze sukcesy 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt sie 15, 2008 9:15

Dziękuję, Agalenora.

Mnie wczoraj zdecydowanie zabrakło refleksu i pomocy wspólnika w walce. Ale brak pomocy wynikał z braku doświadczenia (chyba).
Nad refleksem mam nadzieję popracować. Uważam też, że źle zarzucałam podbierak. Wiem, co robiłam źle, ale jakoś nie umiałam inaczej. Mam nadzieję, że to też można wyćwiczyć.

Na szczęście nie brakuje mi zimnej krwi. To zawsze jeden plusik :D No i pocieszam się, że od środy jednak coś się udało: mała dziewczynka złapana i zoperowana, a wczoraj również dwa maluchy na odrobaczenie i szczepienie (już nie zostaną wypuszczone z klatki, żeby je oswoić).
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon sie 18, 2008 20:19

karmicielka dwa złapane maluchy wypuściła :evil:
niestety, nie mogę napisać na ten temat nic więcej, bo dostanę bana za niecenzuralne słownictwo :evil:

dzisiaj się nastawiłam na złapanie dwojga najbardziej dzikich: kotka i kocur. Kotka złapana pojechała na sterylkę :dance: :dance2: :dance:
Kocur zwiał :crying: :crying: :crying: ale jutro jadę go dopaść. To największy zapładniacz w stadzie. I bandyta, bo leje wszystkie koty.
Technika używania podbieraka dalej jest dla mnie dużą zagadką.
Ale muszę się pochwalić: wykazałam się naprawdę zimną krwią. Najpierw spokojnie wyczekałam, aż kotka przestanie się szamotać w klatce, potem żelazny uścisk na kark i sprawne przerzucenie kotki do transporterka. Nawet rękę karmicielki uratowałam, bo koniecznie chciała przez siatkę ręcznie uspokajać koteczkę :twisted: Za te wypuszczone maluchy kusiło mnie, żeby jej pozwolić pogłaskać dzikuskę :smiech3:

Niestety, jak napisałam wyżej, z umiejętnościami znacznie gorzej, ale się uczymy. Materiału do nauki mam dużo :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon sie 18, 2008 20:29

Mnie kiedyś taka jedna baba wypuściła z podbieraka z wielkim trudem upolowanego kocurka :evil: Rzuciła się gołymi rękami do niego (sprawdzić czy to ten), a ja zamiast zająć się kotem, ratowałam jej ręce. Do dziś żałuję :evil: :evil: :evil:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon sie 18, 2008 20:34

ja też żałuję:ryk:
ale ja będę musiała z nimi długo współpracować i mam przeczucie, że jeszcze nie jeden numer mi wykręci.
nic to. może wreszcie nauczę się cierpliwości dla głuchej ściany :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt wrz 12, 2008 10:57

dziś, po wielu dniach polowań na ciężarną, dymną kotkę, nastąpił sukces. Kotka złapała się do klatki łapki.
A następnie jakaś łajza, pier....ny przyjaciel zwierząt, wypuścił ją. Jestem tak wściekła, że już mi się nie chce bluzg wymyślać. Wchodzę w fazę czarnej rozpaczy. Wątpię, żeby teraz dała się znowu nabrać, tym bardziej, że się w klatce łapce nażarła whiskasa.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 174 gości