białaski nazywane Patyczakami - bo tak wyglądają - mają się coraz lepiej...
Kajko ma dietę, już nie ma biegunki, qpale dobre, muszę pilnować coby ani zbyt rzadkie ani zbyt twarde nie były... no i nareszcie facet zaczął myć tyłek... mruczak i krzykun okropny... dziś drogę od weta spędził na moich rękach, rozglądając się, przytulając i mrucząc... włożony do koszyka natychmiast zaczynał się drzeć...
Kama - drobniejsza - zajada RC kitten, czasami daję jej trochę mleczka, apetyt coraz lepszy... qpale wzorowe... nie zauważono śladów życia wewnętrznego...
chrupki jedzą rozmoczone... oczka zakraplamy... większość czasu Patyczaki śpią... rozkład taki: jedzenie, kuwetka, picie i do pudełka... i tak do trzy godziny... zaczynają odżywać... powolutku...
dziś zabrałam do nich na chwilkę Szarlotkę - wzorową nianię... obwąchała je, trochę polizała... a Patyczaki patrzyły za nią tęsknym wzrokiem...
