Wiesz Aniu, na samym początku myślałam, że z niej dziczek okropny - dlatego tak pisałam. I w zasadzie nie myliłam się aż tak bardzo, ona w pierwszysch dniach była faktycznie (no może poza słynnym obcięciem pazurków

) parskająco fukająco sycząca głównie
Natomiast z dnia na dzień widzę jak poprawia się jej sytuacja, samopoczucie, jak z dnia na dzień pozwala na coraz dłuższe i częstsze głaskanie, jak potrafi czasem polizać palec który pachnie jeszcze soczystym mięskiem i jak w jej oczach odnajduję troszkę więcej zaufania a trochę mniej przerażenia, każdego dnia
I tak sobie myślę, ze właśnei dlatego warto jest przy niej codzienie siedzieć, mówić do niej i dotykać - zeby któregoś dnia zobaczyć w jej oczach miłość i zaufanie.
I żeby nie pamiętała już tych strasznych dni z przeszłości
