» Wto gru 06, 2005 0:37
Witam
Dla Lidki o "piwniczakach":
Niestety nie ma złotego środka na piwniczne koty, musisz sobie zdać sprawę, że to niesprzyjające środowisko mocno ograniczy postępy w leczeniu. Możesz oprócz tych leków zastosować biodacynę czy tobrex( krople do oczu). Jednak nie jest to panaceum na koci katar, zapalenie spojówek często wikłane jest zakażeniami herpes wirusowymi. Niestety leki antywirusowe są tu mało skuteczne, może jednak warto spróbować np. zovirax w maści ocznej. Nie mam niestety doświadczeń klinicznych z tym lekiem, może jednak ktoś spróbuje i podzieli się wynikami.
Generalnie dla kotów piwnicznych, które muszą zostać w swoim środowisku, stosuję unidox w tabl, jest do doksycyklina, należy do tetracyklin. Lek dość skuteczny na infekcje bakteryjne, tani i wydajny.
Dla Moniki L o białaczce:
Musisz zdecydować razem ze swoim lekarzem jaki schemat szczepień jest najlepszy dla Twego kota. Mimo wszystko nie wpadaj w panikę, sądzę że opowieści o kłopotach po szczepieniu białaczki są przesadzone. W końcu kłopoty mogą się zdarzyć po koażdym rodzaju szczepionki. Oponował bym gdyby to miał być fel 5. Skoro to ma być białaczka to jest ok. Może tylko dla własnej wiedzy zrobiłbym test na białaczkę przed szczepieniem. Jeśli test będzie ujemny to zaszczep kota, po wyczerpującej rozmowie ze swoim lekarzem.
Dla magdyb2 o chrapaniu:
Po przewlekłych długich infekcjach dróg oddechowych może w nich dojść do zmian przerostowych lub zniekształcających, na przykład w małżowinach nosowych. By to do końca diagnozować trzeba by robić rinoskopię i tracheoskopię. Także by wykluczyć ewentualne przewlekłe zapalenie, które nie koniecznie musi objawiać się procesami wysiękowymi.
Generalnie temat jest trudny, nie wykuczam, ze po latach może się to przerodzić w kocią astmę. Ale na szczęście to tylko moje przypuszczenia.
Najrozsądniej będzie robić co jakiś czas badanie krwi, wtedy w razie problemów właściwe leczenie można zastosować na czas.
Dla Kiry_mbl:
Trudna sprawa, mogę tu tylko mnożyć pytania, rzeczywiście straszna anemia, zaznaczone uszkodzenie wątroby. Z tych badań wynika, że nerki były zdrowe. Niestety nie potrafię nic mądrego tu napisać. Tak sobie myślę, że gdyby to była sprawa genetyki to czułaby się źle od samego początku jej życia. Piszesz, że choroba zaczęła się nagle. Jednak koty doskonale sobie radzą nawet gdy anemia jest dość znaczna, niestety z takimi wynikami jakiekolwiek leczenie byłoby bardzo trudne. Co do hemobartonellozy to powinna być rozpoznana podczas badania rozmazu krwi, a taki był wykonany.
Naprawdę smutno mi się zrobiło.
Dla ryśki o zębach:
O zębach pisałem parę postów wcześniej, poszperaj trochę.
Bedę Cię tylko tu namawiał byś rozważyła usunięcie pozostałych chorych zębów. Brak miejsca gdzie płytka nazębna może się odkładać(czyli zębów) często skutkuje zdecydowaną poprawą stanu w jamie ustnej.
Dla Sylvii 1:
Kot nie musi wychodzić na dwór by się zarobaczyć. Wystarczy, że od czasu do czasu dostanie kawałek surowego mięsa. Czasem kontakt z naszymi butami może być źródłem zarobaczenia. Generalnie namawiam by koty odrobaczyć min 2x w roku. Lub wykonać badanie parazytologiczne kału. Jednak zwierzęta które przebywają z naszymi dziećmi, należy odrobaczać częściej lub zecydowanie należy wykonać badanie kału.
Generalnie koty dojrzewają wcześniej jak mają blisko siebie kotkę w postaci stymulatora. Nie wykluczone, że kastrację należy wykonać już u kocurka 6 miesięcznego.(choć normalnie jest to za wcześnie)
Co do sposobu kastracji, myślę, że najlepiej będzie jak złapiesz kontakt z innymi właścicielami leczącymi się u Twego lekarza. Osobiście uważam, że mały szew nie jest tu najważniejszy, myślę że troska o pacjenta powinna być tu na pierwszym miejscu. Zrób wywiad środowiskowy:) Oczywiście nie należy pominąć rozmowy z samym lekarzem:)
Co do witamin, musisz zdecydować sama, markowe karmy posiadają odpowiedni zestaw witamin, oczywiście koty, jeśli tylko będzie smakowało, mogą dostać w formie smakołyka lub nagrody jakieś witaminy. Jednak przy dobrej karmie nie jest to bezwzględnie konieczne. Należy tu zachować zdrowy rozsądek.
Dla kinus:
Oczywiście decydowanie o życiu lub śmierci bez zrobienia badań, wyciąganie diagnozy z rękawa jest błędem. Wiem, że często hasło FIP jest używane przez lekarzy gdy tak naprawdę nie mogą mieć potwierdzenia czy tak rzeczywiście jest. Jest to szczególnie wygodne gdy nie wiemy jaka jest przyczyna śmierci, a właściciel powinien usłyszeć zgrabne wytłumaczenie.
Jednak to wcale nie znaczy, że FIP to jakaś bajeczka o żelaznym wilku, którą się straszy niegrzeczne dzieci( czyli was właściciele) bo nam lekarzom tak jest wygodniej.
FIP w formie wysiękowej jest jak najbardziej do rozpoznania w lecznicy, można go rozpoznać dość łatwo. Wtedy po rozmowie z lekarzem właściciele często decydują się na eutanazję.
Forma przewlekła - niestety bardzo trudno jest tu postawić trafną diagnozę opierając się na samym badaniu klinicznym. Przyżyciowo można posiłkować się biopsją nerek i wątroby, a także wykonać test na FIP, w którym mierzy się poziom przeciwciał przeciw corona, jeśli jest wysoki - test można uznać za dodatni.
W moim poście dość prosto i przystępnie opisałem sposób przeprowadzenia badania płynu z jamy otrzewnowej.I była to moja propozycja postępowania by potwierdzić FIP. Przypadek sprawił, że zamiast akapitu wyszło to tak jakby to był opis formy przewlekłej, za to przepraszam. Takie badanie jest rozstrzygające i wystarcza do postawienia diagnozy i tu lekarz musi zaproponować rozwiązanie. Tak jak ja zaproponowałem swoje. Jednak to lekarz prowadzący i właściciel podejmują decyzję i jest to dla mie oczywiste. Szkoda, że nie jest to oczywiste dla niektórych z was, zdanie o eutanazji powtarza się w następnych postach kilka razy. Albo to ma być wątek, w którym niektórzy mogą znaleźć odpowiedzi na postawione pytania, albo zacznie się kolejna przepychanka na słowa. Nie rozumiem tego. Bardziej mi zależy na dyskusji merytorycznej, a nie graniu na czyichś uczuciach. Jeśli planujecie się tak siłować może być mi tylko przykro. Jest to przecież oczywiste, że nie widząc zwierzaka nie można go leczyć. Jednak nikt się nie oburzył jak pisałem o rwaniu zębów, a przecież również wtedy ktoś mógły zarzucić leczenie przez internet. Swoje porady traktuję jako pomoc dla was, chciałbym się rzeczowo wypowiadać, cóż czasem może nie być to przyjemne.
Teraz napiszę jeszcze raz, że przy potwierdzonym FIP proponuję eutanazję. A czy właściciel przychyli się do tego, czy sprzeciwi się temu, to moim zadaniem jest, niezależnie od jego decyzji, służyć mu radą i wspierać moimi działaniami.
Dla eve69:
O ewentualnym badaniu krwi decyduje lekarz prowadzący, byłoby nonsensem by każdy taki przypadek bezwzględnie tak traktować. Oczywiście dodatkowa diagnostyka ma sens. Jednak nie można ich traktować jako bezwzględnie obowiązkowe przy takim zabiegu jak usunięcie zębów.
Jeśli chodzi o nerki, to podczas mocznicy dochodzi do silnego owrzodzenia jamy ustnej z powodu podwyższonego poziomu mocznika. Dzięki wczesnemu rozpoznaniu mocznicy, mamy jeszcze czas na zrobienie "porządku" z chorymi zębami. Potem jest już za późno na znieczulenie.
Niestety chore zęby wraz z mocznikowym owrzodzeniem często utrudniają lub wręcz uniemożliwiają pobieranie pokarmu. A co za tym idzie zmniejszają szanse na dłuższe życie.
Jednak to wcale nie znaczy, że każde zmiany w jamie ustnej są spowodowane problemami z nerkami.
Dla Blue:
Opisujesz podejrzenie FIPa przewlekłego, napisałem że postać przewlekła jest trudna do rozpoznania.
Dla Smil:
Test białaczkowy wykrywa białko wirusa, a nie przeciwciała. Szczepienie odbywa się wirusem zabitym, wirus nie namnaża się w organizmie kota.
Stosowanie testów jakiś czas po szczepieniu nie powinno dawać fałszywie dodatnich wyników. Natomiast zaszczepienie gdy choroba jest już w organizmie niestety nie zablokuje już rozwijającej się infekcji.
Czy warto robić testy zależy od konkretnej sytuacji, w jakiej znajdują się koty.
Maciek