tez o tym myslalam,rozmawialam z rodzicami i sa jak najbardziej za zwlaszcza ze to ja jestem odpowiedzialna za wszystkie finanse zwiazane ze zwierzetami, w ten sposob sprawnie i bez marudzenia wyciagalabym od rodzicow pieniadze na utrzymanie kotow
A teraz zastanawiam sie co bedzie dalej... Mala dostaje antybiotyk,ropy jest coraz mniej ale z ta narosla nic sie nie dzieje,watpie zeby tak poprostu zeszla. Moja wetka (niezbyt wierze w jej umiejetnosci) twierdzi ze "moze to zejdzie,nie bedziemy tego ruszac" ale przeciez to jest wielki wrzod na oku,ktory nie dosc ze bardzo przeszkadza to jeszcze szpeci. Czekam tylko az mala poczuje sie lepiej i nie bedzie juz znaku kataru,moze powinnam sie wybrac do weterynarza,ktory leczy moje koty?
Pozatym dziewczynka to zywe sreberko, jestem zachwycona jej charakterkiem, to najciekawszy maly kotek jakim sie opiekowalam. Niesamowity pieszczoszek,wszedzie jej pelno,wciaz wymachuje tymi swoimi chudymi lapeczkami. Wlasnie spi na moim ramieniu,jest UROCZA
A teraz cos z innej beczki... planowalam zaopiekowac sie braciszkiem Fridy, bylam wczoraj na osiedlu,dzisiaj znow...nie ma go

Dzis mialam jeszcze nadzieje ale teraz jestem pewna ze cos mu sie stalo.Jak to dobrze ze zdazylam zabrac Fridusie,pewnie podzielilaby los rodzenstwa
pozdrawiam i jeszcze raz DZIEKUJE ZA WSPARCIE
