piccolo pisze:I co z tym nieszczęsnym kocurkiem któremu matkę zabrano?
Je coś?
A ona? Jak się ma?
Daję pieniądze na jego kastrację, nie trzeba z tym czekać na jego wydanie do nowego domu bo taki może się nigdy nie znaleźć, tosiatosia1 dasz rade to zrobić?
PS: moim zdaniem rozdzielenie tych kotów to okrucieństwo![]()
U kotka bez większych zmian, tęskni i nawołuje mamę ale je więc pomalutku wraca do normy. Koteczka też zaczyna jeść, wiem że mruczy przy przytulaniu więc u niej też lepiej.
Co do tego że rozłąka kotków jest okrucieństwem, w idealnym świecie gdzie zwierzęta nie giną z głodu chorób i nie są rozjeżdżane przez auta................. tak rozłąka tej dwójki byłaby okrutna, ale żyjemy w kraju gdzie wciąż niewiele, szczególnie na prowincji jest ludzi którym los zwierząt nie jest obojętny (zapraszam na wątek Kynka z naszego miasta) kilka tygodni przesiedział na rynku ze złamaną szczęką, zaropiały i zagłodzony, nikt mu nie pomógł, przez miau znalazłam pomoc dla niego w fundacji z Warszawy, jeszcze kilka dni i padłby z głodu. Takich przypadków jest tu wiele, przez 2 tygodnie po ulicach czołgało się kociątko z niedowładem tylnych łapek i z wypadniętym odbytem, o tym dowiedziałam się z internetu, kotka nie udało się uratować. To jest tutejsza rzeczywistość, tego chcę zaoszczędzić choć jednemu kotu. Kotka ma szanse na lepsze los, kotkowi też postaram się pomóc, jeśli ktoś ma pomysł jak te dwójkę połączyć chętnie wysłucham, ja nie potrafiłam lepiej tego załatwić, ale uważam że powrót kotki tu, kiedy ma szanse na lepsze życie też byłby okrutny.
Co do sterylizacji kocurka, bardzo dziękuję za propozycje pokrycia jej kosztów, martwię się tylko czy kotek nie zostanie po kastracji zupełnie zdominowany przez tego drugiego kocura.