Pusia czuje się kwitnąco!!!
Najada się do wypęku, opija jak bąk i śpi.
Podchodzi do ręki, ale na zadne jakies tam zaawansowane poufałości nie pozwala.
Wieczorem, kiedy idzie spać do klatki (stoi otwarta, Pusia tam najwyraźniej czuje że ma swoje miejsce) - rozwala się wygodnie i nawet pozwala się pogłaskać po brzuszku.
Już nie warczyani nie syczy.
Postęp jest przeogromny.
Wczoraj dała sobie wymyć uszy i nosek, chociaż bez entuzjazmu, ale też i nie protestowała.
Pozostaje wciąż płochliwa, ucieka przy jakichś gwałtownych ruchach, czy jakimś hałasie i... znika.
Nie mam pojęcia gdzie się chowa, ale... skutecznie
Od czasu kiedy się myje ma piękne śnieżnobiałe "spody" i w ogóle wygląda nader nadobnie.
Myślę, ze w połowie lutego faktycznie już zrobimy jej sterylizację, na pewno już można powiedzieć, ze chorobę ma za sobą.
Przy sterylizacji wreszcie także badanie krwi i testy. A po sterylce - szczepienia.
Bardzo głośno mruczy...
Niestety jest też wręcz schizfreniczną czyścioszką; jak zrobi siku albo kupę w swoją kuwetę (do publicznej, moich kotek nie uczęszcza) to zaraz trzeba myć i zmieniać żwirek całkowicie. Niestety dlatego, że jak potencjalny DS się o tym dowie, może być z tego średnio zadowolony. Póki co jednak mamy zapas żwirku od cioci JKM, więc toaletowo Pusia jest ustaysfakcjonowana.
Domku też jeszcze nieprędko będę jej szukać, bo socjalizacja - jakkolwiek z kolosalnymi postępami - nie jest jeszcze na odpowiednim po temu poziomie.