Wcale nie jestem pewna, że dobrze.Sara nie bawiła się przy mnie, leżała na pudełkach, przytulona do termoforka. Trochę zjadła, kupa była, ale to nie jest ten kot, co kiedyś.Kobieta, u której bardzo krótko była Marusia, którą tak okropnie urządziła, przychodzi do lecznicy.Dała kotom bez zgody wetki jakąś kiełbasę

Bombajowi nic, Rita wymiotowała, ale Sarze chyba zaszkodziło.Nie wiem, czy to o to chodzi.Martwię się naprawdę. Będę w lecznicy dopiero po świętach, mam nadzieję, że Sara wydobrzeje.