valborga pisze:No tak...chyba nie oddacie go z powodu miałczenia/

Dlaczego?
Blue pisze:...Tu pozostaje dokładne przemyślenie sprawy - czy jesteśmy w stanie to zaakceptować na najbliższe 10 lat - czy nie. Jeśli nie, to na spokojnie rozejrzeć się za nowym domem dla kota.
Nie chodzi o to by dla zasady mieszkać z kotem który z jakiegoś powodu coraz bardziej drażni a my to coraz mniej akceptujemy.
Tak wiem, wiem, jak się kota wzięło to trzeba go kochać do grobowej miski, a nawet jeśli się już nie kocha to trzymać go pod dachem i udawać że kocha, wtedy będzie szczęśliwy a my odpowiedzialni.
Nie będziemy.
Odpowiedzialni będziemy jeśli potrafimy się przyznać sami przed sobą że jednak nie nadajemy na tych samych falach z kotem i to całkowicie, że nie jesteśmy sobie w stanie dać miłości i radości z obcowania ze sobą i dlatego znajdziemy kotu dom w którym będzie szczęśliwy.
Oczywiście nie mówię że kota, bohatera wątku należy oddać!
Od razu to zaznaczę - bo zaraz się dowiem że tak kazałam.
Nie kazałam.
....
Przeczytajcie sobie powyższe z pięć razy i choć spróbujcie pomyśleć - może się uda.
Czy taki dom będzie domem szczęśliwym? Nie będzie. Mnie też wnerwiają rozmaite dźwięki i nie da rady, żeby koty mogły jojczyć w dowolnym momencie. Autorka zwraca sie o pomoc merytoryczną przy rozwiązaniu problemu, otrzymuje offtopowe wypociny fanatycznych nietrybów, nie mających nic do powiedzenia w temacie.
Moje koty wiedzą, że nie hałasuje się w nocy. Wiedzą, kiedy moga przyjść i pomarudzić o głaskanie. Wiedzą, że nie biega się w nocy po łóżku. Rano nie hałasują, tylko grzecznie czekają, aż się obudzę i dam im śniadanko. Dopiero po śniadanku domagaja się np. wypuszczenia na balkon. Wieczorem, układają się do spania razem ze mną i zasypiamy razem. Niedawno dołączył czwarty kocurek. On na początku nie wiedział, ale razem z resztą futer szybko go nauczyliśmy zasad panujących w domu, a może sam sie nauczył obserwując. Nie wiem, co by było, gdyby nie załapał, że nie biega się po mnie w nocy, co na początku było jego ulubionym zajęciem.
Wychowanie kota jest trudne i łatwe zarazem. Łatwe, bo przerastamy kota inteligencją, przynajmniej niektórzy z nas. Trudne, bo wymaga całkowitej konsekwencji i jest procesem długotrwałym. Jak bardzo długotrwałym, zależy od kota i okoliczności. Nauczenie moich kotów zasad wymienionych powyżej, było dość łatwe. Czasem, ale rzadko zdarza się, że muszę powtórzyć naukę, ale nie w nocy, tylko w sytuacjach, gdy mówię "nie przeszkadzaj mi teraz".
Nie wiem, czy da się konkretnemu kotu wytlumaczyć, by nie miauczał, bo podstawą jest, by załapał, czego sie od niego wymaga. Myślę, że problem jest niełatwy, ale istnieją co najmniej dwa sposoby warte spróbowania przed rozważaniem rozstania ze zwierzakiem:
1. Skorzystanie z porady fachowca behawiorysty.
2. Samodzielne drążenie tematu z literatury i wymyślenie metody oduczenia kota niepożądanych zachowań.
Każdy ma wady. Fachowiec na pewno będzie wymagał inwestycji ekonomicznych. Nauka własna, inwestycji czasowych, ale może okazać się zajęciem wciągającym. Niestety, nie ma nic za darmo, bo nawet oddanie kota nie odbędzie się bez kosztów własnych, choćby emocjonalnych. Jeśli zdesperowana28 zechce o kota powalczyć samodzielnie, mogę udostępnić literaturę, konkretnie "FELINE BEHAVIOR: A GUIDE FOR VETERINARIANS, SECOND EDITION". Być może znajdzie tam rozwiązanie lub informacje przeczące jego istnieniu - choć nie ma rzeczy niemożliwych, tylko takie, których obecnie nie potrafimy zrobić.
Na łatwy i prosty sposób uzyskany od kogoś z forum raczej w tej sytuacji bym nie liczył.