J.D. z pewnością masz swoje doświadczenia w oswajaniu dziczków.
Ja się "wychowałam" na tym forum. Początkowo po prostu stosowałam się do rad bardziej doświadczonych ode mnie osób. Jednak z biegiem czasu i poznawaniem kolejnych kotów, które były u mnie na DT mogę poradzić, że:
1. Kociaki, czy też podrośnięte koty (takie jak Sisi) oswajamy początkowo "na siłę". Zmuszamy do kontaktów z człowiekiem. Nie pozwalamy, aby kot był w sytuacji, w której może się ukryć przed człowiekiem. Ręka pachnąca tuńczykiem lub inną smakowitością się przydaje oraz wszelkie zabawki na wędce, aby rozluźnić kota. Nie puszczamy dzikusa do innych kotów, bo wtedy to już kaplica.
2. W większości przypadków metoda "na siłę" działa.
3. Nie wolno pod żadnym pozorem kotu, którego chcesz do siebie przekonać, patrzeć prosto w oczy. No chyba, ze chcesz się kotu narazić, albo go wystraszyć.
4. Oczywiście są koty, co do których metoda "na siłę" nie zadziała. DT musi wyczuć kiedy jej dalsze stosowanie nie przyniesie dalszego efektu w postaci przekonania się kota do człowieka.
5. Wiem (z opowieści), że zdarza się, że kot puszczony na mieszkanie lepiej się oswoił niż jak był w klatce. Może klatka była dla niego takim potwornym stresem?
6. Moim skromnym zdaniem, trzeba zaczynać od "na siłę", a jak się nie powiedzie to dopiero próbować inaczej. Bo raczej większość kotów dobrze reaguje na "na siłę".