No jak na razie moja próba odchudzenia kici spełzła na niczym - teraz ma 4,5 kg, chociaż je o wiele mniej

ja nie wiem, jak ona to robi... Ale wygląda na to, że pewne zdarzenie losowe może mi pomóc
W zeszły piątek po wyjściu ze szkoły zobaczyłam na ulicy takiego małego kocurka, jakiś gostek zaczął na niego trąbić, a ten wystraszony stoi dalej na jezdni... No to co robić... Do domu przyniosłam

Wet zawyrokował, że kotek ma ok 6 tygodni i wypryskał frontlinem od czubków pazurków aż po uszka, bo mały okazał się niezłym pchlarzem

ale za to w mgnieniu oka opróżnia wszystkie miski warcząc przy tym, gdybyśmy przypadkiem próbowali mu je zabrać (i o mało nie odgryzł mi palca, na którym miałam kawałek twarożka i próbowałam Arię przekonać, żeby się skusiła... ał...)
Więc liczę na to, że taki odkurzacz i szalone gonitwy po domu pozwolą jej zrzucić trochę ciałka... A jak nie to trudno, będę wszystkim mówiła, że ona nie jest gruba, tylko to futerko jej jest takie puszyste
magbag, szybkie wyliczenia wykazują, że stosunek szerokości w pasie do wysokości w tym przypadku wynosi 1,16 (u mojej kici 1,2, więc blisko) , ale już brzuch jest tylko 1,5 raza większy niż szyja... Więc nie wiem, czy mi z tej matematyki coś wyszło, jakoś nie widzę zależności
kiepski ze mnie naukowiec... Dziwne, że na internecie można znaleźć idealne wymiary każdej części ciała człowieka, a nikt nie wymyślił wzoru na kota

Nie rozumiem, przecież to dużo ciekawsze
