» Sob lut 20, 2010 21:07
Re: Weterynarz pisze: Koty są bardzo niebezpieczne!!!
[color=#0000FF]Zgodnie z obietnicą przesyłam treść mojej riposty na artykuł P. Kajpusa, który skierowny jest przeciwko kotom, ich opiekunom, karmicielom i wszystkim, którym leży na sercu dobro kotów.[/color]
W związku z artykułem, który ukazał się w tygodniku TEMI w wydaniu z dnia 17.02.br. dotyczącym kotów i przenoszonych przez nie chorób, a co za tym idzie niebezpieczeństwa zachorowania ludzi na choroby odzwierzęce, podpisanym przez lekarza weterynarii P.Mariusza Kajpusa, wnoszę kategoryczny sprzeciw wobec ewidentnej tendencyjności w opublikowanym artykule, będącym odzwierciedleniem jednostronności i animozji autora artykułu w stosunku do najbliższego nam przedstawiciela rodziny kotowatych – kota domowego (w tym kota piwnicznego i dachowca). Z uwagi na to, że przez 20 lat mieszkałam na terenie, gdzie ukazuje się m.in. TEMI i Gazeta Krakowska, zdarza mi się czytać niektóre tygodniki lub dzienniki. Tak też było i tym razem. Jestem szczęśliwą posiadaczką kotów, a 17.02.przypada Dzień Kota, zainteresowała mnie więc kocia tematyka w TEMI.
Jak wynika z pierwszych już słów artykułu, jego Autor uważnie i dogłębnie przestudiował całą treść dotyczącą zarówno artykułu o udostępnianiu piwnic kotom w okresie zimy, jak i innych artykułów umieszczonych na stronie Fundacji Zmieńmy Świat. Dziwnym i niezrozumiałym więc wydaje się fakt, iż wykształcony człowiek, lekarz weterynarii, od którego należałoby oczekiwać nienagannej postawy etycznej, zrozumienia i dbałości o wszystkie zwierzęta (w tym więc koty), wybiera sobie tylko jedno zdanie z całego kontekstu apelu Fundacji, i pozwala sobie na własną – niekoniecznie obiektywną interpretację, przez co zmienia cały sens apelu. Dobrze, że przynajmniej zauważył w jednej linijce tekstu, że koty to „skądinąd miłe i pożyteczne zwierzęta”.
Nie trzeba być wykształconym człowiekiem np. lekarzem weterynarii, aby wiedzieć, że koty w temperaturze -10, -15, czy -20 stopni nie mają możliwości przeżycia na dworze, chociażby z racji tego, iż woda zamarza już w temperaturze 0 oC, a karma z puszek staje się po chwili zamarzniętą bryłą. Konieczne więc staje się pozostawianie uchylonych okienek piwnicznych. Nie bardzo rozumiem w jaki sposób ludzie mieliby się zarazić chorobami od kotów, które przebywają w piwnicy. Zwykle są to koty dzikie lub półdzikie i raczej nieufne wobec człowieka. Należy tu zaznaczyć, iż w domach, w których w piwnicach żyją koty, nie ma gryzoni. W piwnicach bloku w miejscu mojego zamieszkania żyją co najmniej 2 kocie rodzinki. Piwnice są wolne od myszy i szczurów. Koty są oczywiście dokarmiane przez mądrych i rozsądnych, nie uprzedzonych do nich ludzi.
Proszę pozwolić, że odniosę się teraz do słów Szanownego Autora :„przeciwko takim szkodliwym dla zdrowia ludzi opiniom kategorycznie protestuję”. Chodzi tu o choroby przenoszone przez koty. Pan Doktor ma rację, iż koty mogą i czasem zdarza się, że są przyczyną zachorowania na toksoplazmozę. Powód jednak zachorowania człowieka wynika głównie z niedbałości o podstawowe zasady higieny i zachowania zarówno wobec kotów mieszkających w domu, jak i wolnożyjących. Każdy normalny, myślący człowiek wie, że. należy myć ręce np po wyjściu z toalety, przed jedzeniem, po zetknięciu się z brudnymi lub zakurzonymi przedmiotami, że należy myć owoce i warzywa, a nie jeść brudne prosto z ziemi, że należy od małego uczyć dzieci, aby nie brały do ust brudnych rąk . To samo dotyczy kontaktu z kotami i innymi zwierzętami. Mając w domu koty wiemy, iż kuwety należy czyścić regularnie, wiemy iż nikt rękami nie wyciąga kocich odchodów, ani zbrylonego zużytego żwirku, wiemy, że kot sam się myje i nie do nas należy wylizywanie kociego futerka po załatwieniu przez niego potrzeby. Jeśli będziemy przestrzegać podstawowych zasad higieny, które mamy wdrożone od najmłodszych lat, nie powinniśmy mieć problemów. Jak uważają lekarze, około 70-80 % ludzkiej populacji miało kontakt z toksoplazmozą wcale o tym nie wiedząc, gdyż choroba u zdrowego człowieka przebiega łagodnie i bezobjawowo, przy okazji uodparniając chorego. Pytałam w dniu dzisiejszym lekarza ginekologa-położnika o to, czy samo przebywanie i głaskanie kota przez matkę oczekującą dziecka może stanowić zagrożenie dla płodu. Lekarz odpowiedział, że prawdopodobieństwo takie zaistniałoby w wysokim stopniu wtedy, gdyby kot ugryzł, albo podrapał przyszłą matkę. Jak wynika jednak z przeprowadzanych badań, główną przyczyną infekcji nie jest zarażenie się od kota, a spożywanie surowego lub niedogotowanego mięsa, nieprzegotowanego mleka, surowych jajek, niemytych owoców i warzyw z ogrodu. Ludzie na ogół ulegają zarażeniu zjadając surowe mięso np. w postaci tatara. Toksoplazmoza występuje na całym świecie. Mimo wielu zakażonych, niewielka liczba osób choruje. Reszta to nosiciele. Nosicielami mogą być nawet ptaki. Infekcja może nam zagrażać wszędzie : w parku, w ogródku, w lesie, na trawie, na ulicy, bo przecież dotykamy różnych rzeczy, a potem nieraz bezwiednie palce zatrzymujemy na wargach. Wiele nie potrzeba. Mała chwila nieuwagi i stało się. Zarażenie jest również możliwe podczas zjadania pokarmu zanieczyszczonego kałem, moczem lub śliną zwierząt chorych na toksoplazmozę, co raczej nie jest praktykowane przez ludzi. „Głównym źródłem zarażenia kotów jest polowanie na drobne gryzonie (i oczywiście ich zjadanie). Ograniczenie swobody kota poza domem zapobiega przenoszeniu się infekcji z innych zwierząt, co znowu chroni nas przed infekcją”. „Wbrew obiegowej opinii, posiadanie kota nie jest jednak bezpośrednim czynnikiem ryzyka.
Sytuacje, w których najczęściej dochodzi do zarażenia Toxoplasma gondii to:
- zjedzenie surowego i niedogotowanego mięsa (np. steki, befsztyki, tatar, mięso grillowane itp. - nie próbować mięsa dopóki nie jest dobrze ugotowane ), wypicie skażonej wody, zjedzenie surowych, niemytych warzyw i owoców. Myć ręce wodą i mydłem po każdym kontakcie z ziemią, piaskiem, surowym mięsem lub nieumytymi warzywami. Duży rezerwuar oocyst stanowią piaskownice oraz ogrody. Kocie kuwety wolne są od źródeł zakażenia, jeśli karmimy nasze koty suchą karmą lub żywnością z puszek. Marginalnie przyczyną zakażenia może być przypadkowe zakłucie igłą, może do niego dojść także podczas przeszczepu czy transfuzji”.
Jeśli natomiast chodzi o wściekliznę, pchły, świerzb, grzybice itp. podnoszone w artykule P. Kajpusa, to ośmielę się zwrócić uwagę, iż wścieklizną można się zarazić także od psa, lisa, wiewiórki etc. Grzybicę bardzo łatwo „złapiemy” np. na basenie, świerzb od innych ludzi, przy podawaniu pieniędzy, lub gdy podajemy rękę (np. w kościele przy przekazywaniu sobie znaku pokoju). Przecież nie wiemy kto stoi obok i czy cierpi na jakieś zaraźliwe choroby. Pchła może na nas skoczyć nawet na klatce schodowej, lub gdy latem usiądziemy w parku, na trawie gdzie wcześniej tarzał się zapchlony pies.
Można by było długo tak wymieniać przykłady zarażenia od innej społeczności niż kocia, ale czy warto?. Mam nadzieję, że czytelnicy, którzy zapoznali się z treścią tendencyjnego artykułu, sami wyciągną właściwe wnioski i będą potrafili prawidłowo ocenić starania pana Doktora o podważenie zaufania do Fundacji, która czyni wiele dobrego dla ratowania świata zwierząt, który jest nieodłączną częścią naszego życia.
Nie wiem co spotkało Pana Kajpusa i jak wielkiej krzywdy doznał ze strony kotów, ale tylko to może tłumaczyć wręcz obsesyjną nienawiść do kotów.
Szkoda tylko, że przez swoje animozje mogą na tym ucierpieć niczemu niewinne koty. Panie Kajpus.! Jeśli nie może albo nie chce Pan pomóc, to proszę przynajmniej nie przeszkadzać tym, którzy tą pomoc niosą.
Koty nie są winne tego, że ich Pan nie lubi. W końcu weterynarz też może mieć swoje ulubione zwierzęta, ale jeśli wybrał Pan już taki zawód, to Pana obowiązkiem jest dbanie o swoich podopiecznych (także wolnożyjących), i jeśli już podpisuje się Pan pod jakimś artykułem to proponuję przedstawić zarówno plusy jak i minusy posiadania zwierzęcia i opieki na nim.
A Szanownej Redakcji TEMI życzę, aby ostrożnie odnosiła się do wszelkich publikacji, może najpierw po sprawdzeniu, czy wszystkie informacje zatwierdzone do druku są z należytą starannością przedstawione.