No - o fotki to się trzeba pouśmiechać do mojego TŻa, bo on robi najfajniejsze, a potem sprawnie i szybko potrafi je umieścić na necie - ja się dopiero muszę tej sztuki nauczyć (w najbliższej wolnej chwili).
Tak więc:
OGŁASZAM KONKURS NA NAJPIĘKNIEJSZY UŚMIECH O ZDJĘCIE ERNESTA
Natomiast, cioteczki-koteczki, mam do Was pytanie: jak to jest z karmieniem kotów mięsem? Ja co prawda jestem kociarą od 6 lat, ale jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam - wszystkie moje ogony jadły zawsze puszki i suchą karmę; jedynie Kruszi (od MartyK) - gotowanego kurczaczka. Natomiast zastanawiam się nad surowym mięsem - ja słyszałam, że się nie powinno podawać, bo może szkodzić (znam nawet przypadek kota, który - najprawdopodobniej od tego - umarł), z tego co czytam na forum - niektórzy podają... Tak więc "zapytowuję":
czy można podawać footrom mięso surowe? Jeśli tak - to jakie, w jakiej ilości i jak często?
Taka jestem ciekawska w kwestii Ernesta, oczywiście

W ramach "rozpuszczania kota, część n-ta" postanowiłam nabyć drogą kupna pierś z kurczaczka i poczęstować nią kociambra. Dopóki była surowa - wzbudzała ogromne zainteresowanie, na tyle duże, że się nie oparłam i poczęstowałam go trzema malutkimi kawałeczkami. Ale w momencie ugotowania - przestała być tak atrakcyjna i została skonsumowana z umiarkowanym entuzjazmem. I nie pomogło polewanie jej sosikiem z dania puszkowego, "bo może zbyt sucha i dlatego kotkowi nie smakuje"
Pozostając jeszcze w kwestiach jedzeniowych - nasz ogon coraz chętniej zagłębia się w miseczkę z suchym RC - tak więc można się zacząć cieszyć
Coraz chętniej też nasza kota się bawi

Ostatnio ulubionym sposobem harcowania jest polowanie na zabawkę będąc schowanym w ogromnej reklamówce

Jaki ten nasz kot jest wtedy waleczny, jaki dziki, jak atakuje tą nieszczęsną kupkę piór na kijku, to tylko wiemy my, którzy z nim mieszkamy

Dziki tygrys się wtedy z niego robi. Natomiast nadal pozostaje słodką przylepą, która śpi z nami pod kołdrą, ewentualnie między poduszkami, jak już uzna, że robi mu się za ciepło
Martwią mnie tylko jego oczka trochę - niby kropimy i Tobrexem i Difadolem, ale po początkowej poprawie teraz znów mu zaczynają łzawić - szczególnie prawe, które dodatkowo mocno mruży... Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z tymi kroplami? Może one go podrażniają, zamiast pomagać? Co prawda nasza wizyta po 14-tu dniach kropienia wypada dopiero w środę, ale jeśli nadal będzie taki biedny z tym oczkiem, to pewnie w sobotę zapakujemy się do auta i pojedziemy do naszej pani weterynarz...
No dobrze, to z mojej strony na razie tyle, wracam do pracy, natomiast przypominam o konkursie na najpiękniejszy uśmiech - tak, żeby moj TŻ miał silną motywację do przeprowadzenia sesji zdjęciowej naszego kociambra i zrobienie z niej kolejnego komiksu
Pozdrawiamy wszystkie cioteczki -
tufcio&banda
