no wiec mała jest u mnie i straszliwie jest nieszczesliwa ze musi siedziec w łazience, tłumaczyłam jej ze jest teraz w sanatorium i musi siedziec w tym swoim kocim pokoiku...ale Szarlotka nie rozumie, my idziemy spac a ona płakusia- nie nadziera sie jak moje koty jak zamkne je w lazience bo myje okna tylko wlasnie plakusia tak delikatnie.
Oczko ropieje ale nie jest zle- przemywam je- jutro wet pewnie da kropelki- mialam takie genialne jak leczylam Drakula na B ale teraz nie pamietam a tamte wywalilam ( glupol ze mnie bo teraz bym wiedziala- to bylo dla ludzi kupowane w aptece)
Zauwazylam ze tam gdzie miala obrozke nie ma troche siersci i zastanawiam sie czy to nie jakas choroba- no ale wet ogladnie to powie.
Ogolnie tak jak mowiliscie- mizak straszliwy...ale to bedzie charakterne kocie- kupilam jej myszke- to nie wiem czy do wyjazdu do Matahari ta myszka wytrwa ( mimo ze duza, porzadna i piszczaca). Moje koty w katowaniu myszek sa jakby delikatniejsze
Ale słodyczka to z niej jest!
Martwie sie tylko ze nie moge jej poswiecic za duzo czasu ze wzgledu na moja 6 miesieczna Majke, i ta bidulka bedzie plakusuac w lazience
Jak jakas ciocia z Poznania bedzie miala ochote odwiedzic Szarlotke to zapraszam serdecznie, bo ja bede kursowac miedzy absorbujacym niemowlakiem a teskniacym za czlowiekiem kotem
Matahari- fajny kot do Ciebie przyjedzie!