Anda pisze:Beata, wiem doskonale o co chodzi, a przynajmniej tak sądzę.
Bambi który był u mnie na tymczasie dosłownie 3 dni , zaczął wymiotować i przetsal jeść. Był wzięty od kogoś, kto twierdził, że jest podrzucony. poza tym ma uszkoszony stwa biodrowy.
KasiaD. przyjeżdżała codziennie i zabierała go do wetki. Bambino przestał jeść i stracił zainteresowanie do zabawy, wymiotował.
Zadzwoniłam do kasiD i powiedziałam jej że nie chciałabym odpowiadac za kota, bo praktycznie nei ma mnie w domu. poza tym boję się o swoje dwa koty.
KasiaD. była niejako zmuszona go zabrać.
Mogła postapić inaczej?
wedlug mnie, zarowno Kasia jak i Ty postapilyscie bardzo nierozsadnie
ja wiem, ze czula sie odpowiedzialna, w koncu od niej wzielas kociaka na tymczas - ja w takiej sytuacji, podejrzewajac p. (a Kasia ma wieksze znacznie doswiadczenie z p. niz ja wiec powinna p. podejrzewac) poprosilabym najpierw o zrobienie testu na parwowiroze...
i gdyby wyszedl dodatni, nie wzielabym kociaka do siebie za zadne skarby
bo to byloby swiadome narazenie tych, ktore u mnie juz sa, na smierc...
MT na szczescie ma male doswiadczenie z p. ale jakies tam jest
i baaardzo sie dziewczyny pilnuja, zeby sie nie odwiedzac, nie dotykac w poczekalni u weta, nie jezdzic razem do weta - a przeciez spotykaja sie normalnie towarzysko
Kasia D. pisze:Blue, nie wiem o jakiej klatce na stoliku mówisz. Jestes pewna, ze nic nie pomyliłaś?
ja tez to pamietam Kasiu, w ostatnim chyba watku dot. p. u Ciebie
Kasia D. pisze:Poza tym...jak mam powiedziec wetce zeby podała interferon skoro wiem, że nie mam na niego pieniędzy...
no na koci to nawet mnie nie byloby stac
z ludzkim zdecydowanie latwiej (finansowo), zdecydowalas sie czy nie?
Kasia D. pisze:Czekam na odzew.
Sama nie mogę w tym momencie zrobic nic...
no wlasnie, wiec nic nie rob...
wedlug mnie to tez troche psychologicznie (spychologicznie

) dziala - wszyscy wiedza, ze niezaleznie od sytuacji, wezmiesz kota
to po co oni maja sie nawet zastanawiac?
info dla osob, ktore nie czytaly poprzednich watkow KasiD o p. , zawsze rownie goracych: nie pierwszy raz na ten temat dyskutujemy
moze faktycznie winne jest miasto, ktore nie ma wlasnego schroniska, i Kasia jest jedyna kociara w Lublinie
nie zmienia to jednak faktu, ze inne watki o p. nie wzbudzaja az takiej fali goraca, ciekawe dlaczego...
edit: jesli juz bralabym koty w takiej sytuacji, to tylko je najpierw szczepiac - pewnie latwiej znalezc tymczas na czas szczepienia[/size]