Jak zwykle - koty słychać. jak tylko się Pani Joli troszkę poprawia ze zdrowiem, to jej koty "dowalają". Kotka "uwiązana na sznurku", która teraz z 3 maluchami rezyduje u niej na strychu, ucięła ją w palec tak, że ręka spuchła, zsiniała i zdrętwiała. Trzeba było pojechac na pogotowie, a teraz trzeba kotkę pokazywac co 2 dni w lecznicy. Ale kicia juz po sterylce i jak się obserwacja skończy, to chyba wypuscimy ją u nas w szpitalu.
Dworcowe kotki mają być łapane w przyszłym tygodniu (który to już termin?

Zawsze cos przeszkadza!) i zabrane na sterylkę. Gorzej, bo one się okociły, a przynajmniej jedna. kociaki juz same jedzą, ale bez matek zginą. Chciałam je też wypuścic w szpitalu, ale teraz nie wiem... Nie wiem też, czy ich kociaki przeżyły. Dzis Pani Jola miała jechac na dworzec, więc jutro może cos ustalimy.
Kotki Pani z wieloma kotami są systematycznie wozone na sterylki. Na Wysokiej jest jeszcze jedna kotka do złapania, chyba ciężarna juz, być moze będzie ciachnięta jeszcze przed kotkami dworcowymi. Dzięki talonom od niki jakos sobie radzimy. Ale i tak na 2 kotki nam barkuje talonów, trzeba będzie znaleźć kasę na płatną sterylkę. Chyba ze jeszcze raz skorzystam z Kasy Sterylkowej. Tylko tam też wyadałoby cos wpłacic, a ja jestem już zupełnie pod kreską przez Maksia

Ale nic, będziemy cos radzic.