wszyscy kochamy Fionkę

Brawo Fiona :ok:

Gdzie we Wrocławiu chcecie Fionkę rehabilitować?
My byliśmy ostatnio na Chłodnej z Lusią z tego wątku viewtopic.php?f=1&t=151154 , bardzo fajna babeczka. Znaczy rehabilitantka.
Właściwie to przyszłam podpytać czy byłaby możliwość pożyczenia lampy także dla Lusi, ale jakoś.. odebrało mi śmiałość. :oops:

Rehabilitacja będzie w Katowicach (mamy tu gabinet rehabilitacji psów i kotów), natomiast mam zamiar jechać z nią do Wrocławia na kontrolę bo nie jestem przekonana do końca, że "to normalne, tak ma być". A taka jest informacja zwrotna jak mówię o problemach sami-wiecie-komu. No cokolwiek jestem zawiedziona, bo taki luz i niefrasobliwość po - jak sam stwierdził - poważnej operacji - jest trochę nie na miejscu. Bo jasne, poprawia jej się, ale nie widzę żeby ten obrzęk pooperacyjny znacząco malał i w sprawie chodzenia też tak sobie postępy więc wolę by zerknął ktoś kompetentny. Mam nadzieję, że dziś mi się uda dodzwonić i umówić.
W związku z "rozziewem geograficznym" raczej użyczanie lampy odpada - po kontroli we Wrocku i pierwszym spotkaniu z panią Halinką będziemy wiedzieć na jak długo i jak często będzie potrzebna. :ok:

Super , oby tak dalej :1luvu:

Cześć Królewno Fiono!

Jak się dzisiaj miewasz?

A no nic specjalnego... Tym razem panna kupki sama nie zrobiła, siczków tylko troszkę, za to pozwoliła się odsiusiać prawie do końca bez protestów. Wczoraj, ponieważ musiało iść pranie, panna siedziała w kartonie wymoszczonym swetrem (+podkład) na moich kolanach. Było wielkie obwąchiwanie się, ale nie doszło do pacania łapką ani nawet syczenia - i to z obu stron. Chyba się towarzystwo pogodziło z sytuacją jaka jest :ok:

.
Dziś za oknem sypie jak nawiedzone, więc wszyscy śpiący, ale gdy podałam śniadanie, to Fioneczka od razu na nóżki stanęła - bo animonda jej smakuje i to bardzo. Więc dostała dokładkę. I jak co dzien laktulozę a do garści chrupek (które są jak mnie nie ma) jak zwykle olej z łososia.
Tak bym chciała, żeby jak najszybciej śmigała radośnie jak przed operacją :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Trzymam kciuki za śmiganie pannicy :ok:

U nas nie sypie ale wietrzycho bardzo zimne!

Brawo Alienor i brawo Fionka :ok:

Czytam codziennie i się cieszę w pracy do monitora jak idiotka.
Częstochowa cała zasypana i sypie nadal, i ciągle, i bez przerwy.... :roll:

Tak trzymajcie :ok:

U nas na razie świeci słońce, ale też zapowiadali opady :roll:

No nic, aby zdrówko i humorki dopisywały!

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI !
DUŻO NADZIEI I OPTYMIZMU ODE MNIE I MPIKÓW

U nas większość śniegu stopniała, a potem zamarzła, dzięki czemu mamy tzw. czarny lód. Dobrze, że Ala ze mną wracała, bo mogłoby być różnie - i tym razem mogłoby się skończyć gorzej niż rozwalonym kolanem...
Fioneczka popuszczała tylko trochę na podkład, ale była w kuwetce (choć bez efektów). Odsiusiać dała się bez wielkich bojów (zaprotestowała tylko na koniec i tylko miaukiem, że już dość), więc była bardzo dzielna. Martwi mnie fakt, że mimo iż od operacji minął już jakiś czas, nadal gdy chodzi lub siusia lub robimy kupkę, z rany pooperacyjnej wycieka płyn surowiczy z krwią. No i że z chodzeniem jest raz lepiej, raz gorzej. Gdybym miała przynajmniej jasne informacje od dr. Gierka że obrzęk może się utrzymywać tyle to a tyle, to jest w porządku, a tym się trzeba niepokoić, to jest wskazanie do pilnej wizyty etc. to mniej bym się stresowała. Nie miałam dotąd pod opieką kota po takim zabiegu, nie wiem czego się spodziewać, więc w efekcie stresuję się do obłędu wszystkim. A taki luz w podejściu do kota, który miał było nie było poważną operację budzi moje najszczersze zdumienie i wzbudza tym większe obawy. Bo to, że umiem robić zastrzyki podskórne nie świadczy przecież o tym, że jestem wetem lub technikiem weterynaryjnym. I że się w krótkim czasie nauczyłam odsikiwać i odkupkowywać kicię. Nie jestem alfą i omegą - wolałabym większą staranność w opiece nad kotem i nieco mniej zaufania. Bo skoro Ala usłyszała, że kolejne kontrole (prócz tej ze zdjęciem szwów) to w Lupusie, to tak spychologią mi pachnie

. Zawiodłam się, bo liczyłam na co innego. Przecież nie prosiłam o zniżki, darmowe usługi, gratisy - prosiłam o dobrą opiekę dla kota, a wizytę w poniedziałek to w zasadzie wymusiłam

.
Może ktoś z Was, kto miał koty po tego typu zabiegach powie ile czasu trwały poszczególne etapy leczenia pooperacyjnego? Bo może panikuję bez potrzeby, albo też (oby nie) dałam sobie wmówić że "tak ma być" a powinnam reagować szybciej? Na razie - ponieważ umówienie do wybranego traumatologa we Wrocławiu napotkało pewne problemy natury technicznej (telefon albo zajęty, albo niedostępny), napisałam długi email z prośbą o wyznaczenie wizyty lub wskazówki, jeśli niepotrzebnie się nakręcam. Bo po przebojach z ludzką służbą zdrowia, jestem trochę przeczulona. ostatecznie gdybym posłuchała optymistycznego pana dyspozytora, to już by mnie tutaj nie było...

Marzena nie wiem co Ci doradzic:(...az sie boję bo Cekin do operacji te zu dr ...a kolejnej porazki juz nie zniose:(

w zasadzie rana powinna byc sucha...nic nie powinno sie slimaczyc....wyciekac ...co na to wet?????

druga sprawa ...to była powzna operacja ...biodro..kości...czy Fiona nie powinna byc przez jakis czas unieruchomiona??? lub przynajmniej miec ograniczony ruch???moze stad obrzęk???

bo np w przypadku złamnia kosci bardzo wazne jest unbieruchomienie kota przez dłuższy czas...kurcze..oni sa dobrzy tylko do brania kasy...rozwala mnie postawa wetów...

Fionka nie rusza się dużo - siedzi w łazience na podusi, przejdzie się kilka kroków do kuwety, do miski z jedzeniem czy do wody i niewiele więcej. Jasne, że czasem się przespaceruje jak ja tam siedzę (żeby się poprzytulać) ale nie biega, nie skacze - więc czemu ten wysięk? Bo rana się nie ślimaczy, ale przy napieciu mięśni wypływa płyn surowiczy. Jak się pytałam, to usłyszałam, że "wszystko w porządku" i "tak ma być" - bo podrażnienie przy operacji spowodowało opuchliznę i teraz dzięki temu, że kot się rusza wypływa więc obrzęk będzie się zmniejszał. Ale już info jak długo to powinno trwać, kiedy się niepokoić etc to nie. Już nie mówię, żeby od razu wzywał na kontrolę (to było po tej wysklamrzonej kontroli w poniedziałek), ale tak luzacko - to się zobaczymy we wtorek za tydzień? To mnie cokolwiek niepokoi. kurcze - w Almavecie jak kotka kilka dni po operacji miała wybrzuszenie na brzuszku, to był RTG, kontrola, wytłumaczenie skąd to się wzięło i ile potrwa, żeby zeszło (uczulenie na szwy rozpuszczalne) - a tutaj tego nie było. Tak że jakoś mnie to niepokoi.

Ja też nie mam doświadczenia z operacjami, ale na przykładzie mojej, miałam cesarkę, to lekarz mówił, że z rany nie powinno się sączyć. Jeżelu tak jest to na pewno wet musi obejrzeć. Tak na szybko to poleciłabym pryskać octeniseptem.
Mocno trzymam za was kciuki, za Fionę i jej dzielną Panią ;-)

Alienor- bo mi umknęło a nie chcę już przeszukiwać całego wątku- czy Fionka bierze po tej operacji jakieś leki? Antybiotyk?

Przemywam na razie rivanolem (pan doktor sugerował wodę utlenioną

). W trakcie wizyty trochę ciekło, ale mniej niż normalnie. Generalnie uważa (w zasadzie uważał we wtorek) że nie ma wskazań do kontroli przed czasem. Właśnie dlatego prosiłam osoby, które miały koty po podobnych operacjach, żeby się odezwały, bo ja szmergla dostanę. Bo może ja rzeczywiście przesadzam a może wręcz przeciwnie?

Antybiotyk bierze - co 2 dni betamox. Ale czy to wystarczy?

to by było logiczne...bo skoro jest obrzek ...to wiadomo ze to płyn surowiczy i jak sie zmniejsza musi misec ujscie...
dopóki rana sie goi ładnie a jest tylko wyciek tego typu nie powinno budzic Twojego niepokoju...no chyba ze pojawia sie ropa...ti wiadomo...lub rana zaczyna sie rozchodzic...

przewszłam to z Cekinem ...łacznie z potwornymi odlezynami...

Marzena mam przepis na krem robiony na gojenie sie ran - rewelacja...działa przewciwobrzekowo , przeciwzapalnie, na bazie rivanolu, gojąco...

UNGUENTUM ENTOZONI 100 GR
AETHACRIDINUM LACTICUM 1 GR
ZINCUM OXYDATUM 10GR
LANOLINUM ANHYDRICUM 15 G
VASELINUM FLAVUM AD 100 G

stosuje sie go od najmniejszych ran pooperacyjnych po same odlezyny ze skutkiem doskonalym

wszyscy kochamy Fionkę

Kto przegląda forum