Moje posterylkowe juz zabrane z lecznicy - spedzi w moim garazu kilka najblizszych dni bo musi przyjmowac antybiotyk - ma bardzo poraniona glowe, brak skory za uchem itd.
Tak porzadkowo napisze, ze lapie obecnie koty na ul.Slaskiej w okolicach Mlynka. Dotychczasowy lup to 2 kotki i 3 kocury. Poluje caly czas na kotke w zaawansowanej ciazy - madrala nie chce wejsc do klatki
W zamian za burego kocurka u An zostala kotka znaleziona wczoraj na Teczy. Wypatrzyl ja moj syn podczas zajec sportowych i zadzwonil do mnie do pracy z dramatycznym komunikatem "musisz ja obejrzec". Po pracy zabralam dzieci ze szkoly i - nadal w tych wspomnianych wczesniej szpilkach

- udalam sie na poszukiwania. Staralam sie nie zwracac uwagi na rozsadne pytania mlodszego dziecka typu "mama przeciez mamy duzo kotow, po co szukamy nastepnego ?" i "podrzesz sobie nowe rajstopy w krzakach" itd. Podarlam rzeczywiscie, ale po pol godzinie nawolywan, wypatrzylismy kicie w krzakach. Koci szkielet - bardzo, bardzo chuda, odwodniona znacznie i przestraszona. Zdecydownie domowa

Zlapalismy ja w rece, glaskana w kontenerku zaczela mruczec... Niestety je bardzo slabo, nie pije choc podchodzi do miski z woda. Dopajalam ja w nocy strzykawka i kusilam jedzeniem - a dzis rano dzieci do szkoly a ja kurs do lecznicy. W lecznicy kroplowka i pobranie krwi - wyniki jutro.