Myślę nad takim b.gwałtownym odwodnieniem mimo wszystko bo nic innego nie robiłam tylko ładowałam sól podskórnie. Nie połykała w ogóle , każda wlana kropelka się wylała , także nie ryzykowałam dopyszcznego podawanie czegokolwiek. Grzałam , głaskałam i tyle. Po 16.00 kota zaczęła podnosić łebek żeby u weta już sie wiercić. Długo jeszcze się zataczała, w nocy pomału powrócił apetyt. No i żyje Chociaż wet powiedział i wszyscy co ją widzieli ze to są ostatnie jej tchnienia
a u mnie z "piwnicznych" została jedna dziewczynka tez szkielecik sie zrobił, mała po 2 odrobaczeniach a tu ni z gruchy ni z ...wymioty, sraczka woda i wiotka, podskórnie a potem juz w zyłke, ale zyłka odmówiła współpracy i znowu podskórnie, mała szmatka walczy przy kujkach i tego się trzymam
praktycznie mieszkam w lecznicy
ciagle zmieniam wode w termoforkach
sama nie mam czasu na jedzenie i tez chyba połoze się pod kroplówke
Myślałam, odchowując dwa moje maluszki, że było bardzo ciężko. Okazuje się, że mogło być gorzej.
Coś musiało tą biegunkę i wymioty spowodować. Ale pewnie wszystkie jadły to samo i można tylko gdybać. Może to jakaś nadwrażliwość pokarmowa? A może coś sam upolował i zjadł. Z takimi maluchami nigdy nic nie wiadomo. Moje Groszki pilnowałam jak oka w głowie, a i tak jeden zjadł nitkę. Zwisało u pupy jakieś 15cm, a drugie tyle delikatnie wyciągnęłam.
PRAWDZIWE NEVY NIE MAJĄ W RODOWODZIE SOMALIJCZYKÓW!!!
Borówa była karmiona tylko convem, żadnej zmiany, mieszkająca w koszyczku na termoforku więc zjedzenie czegokolwiek szkodliwego odpada. Wczoraj skończyła dopiero 4 tygodnie. Przyjechała do mnie 7 dniowa z KK, ma problemy z oczkami. Tak że czort wie co się stało. właśnie mnie teraz pogryzła i podrapała bo... za wolno wymieniałam strzykawki z żarełkiem
Faktycznie takie gwałtowne załamanie i równie gwałtowna poprawa to zagadka. Może faktycznie masywne, szybkie odwodnienie, zaburzenia elektrolitowe.
Pamiętam Misiaczka u Delfin... tylko u niego to było jakoś bardziej stopniowo (tak mi się wydaje).
Ale teraz Borówa ma być zdrowa i już Wredna bo wredna, ale niech nie robi numerów, no I maleństwo piwniczne u Bordo też niech dochodzi do zdrowia, raz-raz A jak ono ma na imię?
Też trzymam kciuki - i jutro rano jadę na łapankę, żeby nie trzeba było kolejnych maluchów zbierać...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/
bałam się nocy - o 5 rano ze strachem zajrzałam do koszyczka MAJI - ZYJE dostała wiec kroplówke, śniadanie ze ztrzykawki (6 kresek), wymiana termoforku i lulu
ale oczka ma juz takie bardziej zywe, ogólnie słaba ale maleńka poprawa jest
lubi jeść convalescenca ze strzykawki, daję co 4 godziny i podskórne kroplówki tez, i juz jesteśmy w domu - BOJE SIE JESZCZE CIESZYC