Wszystko się zawaliło
Spalił mi się samochód.
Jechałam do kociarni , po deszczu na środku dojazdu zawsze robi się gigantyczna kałuża...
Przejechałam przez nia i gdy 50m dalej zaparkowałam, spod maski waliły już kłęby czarnego dymu..
Zanim przybiegli pracownicy z pobliskich firm i malutkimi gasnicami zaczeli psikać, zanim przyjechała straż pożarna- wypaliła się caluteńka komora silnika
Wszystko do wymiany.
Potrzeba będzie zapewne kilka tysięcy.
Nie mam ani grosza.
I nie wiem co teraz.
Rodzic, wkurzony na mnie, zapowiedział, ze nie pożyczy mi jednego ze swoich aut, jak to zwykle bywało gdy mój był u mechanika.
Na razie fundacja zawiesza działalność.
Wszystkie interwencje będę przekierowywac do Lubelskich Tymczasów.