Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
paulaitomek pisze:Tweety i jak jest ktoś??
Ja sama teraz wychowuję 6 sztuk więc nie da rady..
kosma_shiva pisze:Dzwoniła do mnie Pani od Nory.
Okazuje się, że pani ta mieszka 40km od Krakowa w domu, trzymała Norę od poniedziałku do piątku i chodziła z nią na zastrzyki. Kotkę znalazła na poboczu, a zatrzymała się, bo myślała, że to ona ją potrąciłą, ale okazało się, że ma starsze rany.
Dopiero w piątek zauważyła, że kotce wychodzą włosy z ogona (lekarz miejscowy nie stwierdził martwicy).
Wtedy pani postanowiła zawieźć kotkę na Rybną, by powiedzieli jej, co z kotką i czy ma szanse jakieś. (jak mozna kurde nie zauważyć, ze ogon się ciągnie pod nogami, rana otwarta, cuchnąca ropą, a kicia się szpota o własne nogi).
Tak wiec z dobroci serce Nora została w piątek zawieziona do azylu, a gdy doktor stwierdziła, ze ogon jest do amputacji, to nasza główna bohaterka postanowiła kotkę tam zostawić ("bo tam będzie miała najlepsza opieke")...![]()
Teraz sie mnie Pani pyta, czy ona moze ją zabrac do domu.
Pytała mnie czy kotka jest leczona, i czy to drogie.
A, no i kotka ma być wychodząca, bo" jakto, widziała pani kiedys kota, który nie wychodzi"??![]()
![]()
![]()
![]()
Nawet jeśli Krzychu jej nie pozwoli u nas zostawić, ja jej na wieś nie oddam, nie ważne jak będą dzieci tej pani płakały...
Tweety pisze:kosma_shiva pisze:Dzwoniła do mnie Pani od Nory.
Okazuje się, że pani ta mieszka 40km od Krakowa w domu, trzymała Norę od poniedziałku do piątku i chodziła z nią na zastrzyki. Kotkę znalazła na poboczu, a zatrzymała się, bo myślała, że to ona ją potrąciłą, ale okazało się, że ma starsze rany.
Dopiero w piątek zauważyła, że kotce wychodzą włosy z ogona (lekarz miejscowy nie stwierdził martwicy).
Wtedy pani postanowiła zawieźć kotkę na Rybną, by powiedzieli jej, co z kotką i czy ma szanse jakieś. (jak mozna kurde nie zauważyć, ze ogon się ciągnie pod nogami, rana otwarta, cuchnąca ropą, a kicia się szpota o własne nogi).
Tak wiec z dobroci serce Nora została w piątek zawieziona do azylu, a gdy doktor stwierdziła, ze ogon jest do amputacji, to nasza główna bohaterka postanowiła kotkę tam zostawić ("bo tam będzie miała najlepsza opieke")...![]()
Teraz sie mnie Pani pyta, czy ona moze ją zabrac do domu.
Pytała mnie czy kotka jest leczona, i czy to drogie.
A, no i kotka ma być wychodząca, bo" jakto, widziała pani kiedys kota, który nie wychodzi"??![]()
![]()
![]()
![]()
Nawet jeśli Krzychu jej nie pozwoli u nas zostawić, ja jej na wieś nie oddam, nie ważne jak będą dzieci tej pani płakały...
jakby nie była wychodząca to by nie miała tego problemu co teraz. Sama sobie tego ogona nie odgryzła. Jakby co to kotka została adoptowana tzn zostaje u nas, to kot fundacyjny na dożywotnim tymczasie
kosma_shiva pisze:Dzwoniła do mnie Pani od Nory.
Okazuje się, że pani ta mieszka 40km od Krakowa w domu, trzymała Norę od poniedziałku do piątku i chodziła z nią na zastrzyki. Kotkę znalazła na poboczu, a zatrzymała się, bo myślała, że to ona ją potrąciłą, ale okazało się, że ma starsze rany.
Dopiero w piątek zauważyła, że kotce wychodzą włosy z ogona (lekarz miejscowy nie stwierdził martwicy).
Wtedy pani postanowiła zawieźć kotkę na Rybną, by powiedzieli jej, co z kotką i czy ma szanse jakieś. (jak mozna kurde nie zauważyć, ze ogon się ciągnie pod nogami, rana otwarta, cuchnąca ropą, a kicia się szpota o własne nogi).
Tak wiec z dobroci serce Nora została w piątek zawieziona do azylu, a gdy doktor stwierdziła, ze ogon jest do amputacji, to nasza główna bohaterka postanowiła kotkę tam zostawić ("bo tam będzie miała najlepsza opieke")...![]()
Teraz sie mnie Pani pyta, czy ona moze ją zabrac do domu.
Pytała mnie czy kotka jest leczona, i czy to drogie.
A, no i kotka ma być wychodząca, bo" jakto, widziała pani kiedys kota, który nie wychodzi"??![]()
![]()
![]()
![]()
Nawet jeśli Krzychu jej nie pozwoli u nas zostawić, ja jej na wieś nie oddam, nie ważne jak będą dzieci tej pani płakały...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 88 gości