Warszawa zaginiony SAURON odnalazł się po 4 miesiącach :)...

Pewnie

! Taka współpraca to super sprawa

I wspieranie się nawzajem... A można nawet próbować "dyżury" ustalić, związane z karmieniem i szukaniem... Miałabyś lżej. A odpoczywać trzeba.

No może ta współpraca przyniesie coś dobrego. Oni już wcześniej wiedzieli o Sauronku. A ile się wczoraj nasłuchałam o tym jak mnie podziwiają za wytrwałość. Ale tu nie ma nic do podziwiania. Jak już pisałam dzisiaj wstałam z okropnymi wyrzutami sumienia, że wczoraj Go nie szukałam. Ja wiem, że muszę dbać też o siebie, ale myśl, że moje Kociątko błąka się gdzieś przestraszone jest nie do wytrzymania

... No i napisałam w końcu do tamtego jasnowidza, ale napisał, że na razie nie ma nic nowego, spróbuje jeszcze w sobotę a potem będzie dostępny od 18 września bo w przyszłym tygodniu będzie na urlopie.

Czyli dalej wszystko podobnie jak u mnie, no - poza współpracą.
Też mnie podziwiano :oops:

, może odbierzesz mi tytuł guru od poszukiwania z sukcesem zaginionych kotów?
Z całego serca Ci tego życzę :!:

Iwonami pisze:Czyli dalej wszystko podobnie jak u mnie, no - poza współpracą.
Też mnie podziwiano , może odbierzesz mi tytuł guru od poszukiwania z sukcesem zaginionych kotów?
Z całego serca Ci tego życzę

Iwonami, nie chcę żadnych tytułów :oops:

. Chcę tylko trzymać moje ukochane Kociątko w ramionach i płakać, ale ze szczęścia.

A może powinnam wystawiać jedzenie w dwóch albo trzech miejscach? Tylko jak je wszystkie obserwować? No i jak nie zbankrutować na karmie? A może się zarejestrować w TOZ'ie? I tak nawet jak Sauronek się odnajdzie zamierzam dokarmiać kotki z okolicy i robić coś żeby im pomóc.

Ja bym przy jednej miseczce pozostała

.
Nie martw się

, on na pewno jest blisko i wkrótce się odnajdzie!

Trudno mi coś jednoznacznie radzić odnośnie karmienia. Ja wystawiałam jedzenie w kilku miejscach. Nie po to aby obserwować koty, tylko żeby przywiązać kota do miejsca gdzie jedzenie jest wystawiane.
Ale mimo to, kotkę odnalazłam daleko od miejsca gdzie wystawiałam jedzenie.

No tak, ale Ogrynia to była totalna dzikunka, więc jej zachowanie mogło być inne niż kanapowca. No cóż, będę dalej patrolować okolicę, wystawiać jedzenie i reagować na sygnały z dalszych miejsc.

A co do dnia dzisiejszego to kotki parkingowe już pojadły, runda honorowa zrobiona. Jest jeszcze dosyć głośno, może Sauronek pokaże się później. Potem oczywiście też połażę. Ciekawe ile już zrobiłam kilometrów? Forma psychiczna nieco lepsza za to fizycznie do bani. Ech, życie...

**Adopcje: 8 >>**

Almare, przylaczam sie do poszukiwan na Zoliborzu z szylcią z tego wątku viewtopic.php?f=13&t=144903
Mamy juz piatek, wiec wczoraj rano w czwartek wydostala sie z transporterka jak torpeda i pobiegla w kierunku podworek w rejonie pomiedzy Krasinskiego - Popieluszki - Broniewskiego, gdzie zniknela. Dzis caly dzien do nocy chodzilysmy w kolko po tych podworkach i widzialysmy tylko 2 domowe wychodzace koty. Rozlepilysmy troche ogloszen, wielu ludzi zaczepilysmy, rozdajac numer telefonu. Moja koleznka, u ktorej kicia byla na DT i ktorej uciekla, jest zalamana, ja sie czuje bardziej winna, bo wkrecilam ją w tymczasowanie, dalam swoj transporter, z ktorego kicia uciekla. I powinnam byc madrzejsza o doswiadczenia innych z Miau. Szlag by to ... Cholerna rutyna, no. Tyle kotow przewiozlam w transporterach bez dodatkowych zabezpieczen i nigdy nic, az do tego pierwszego razu.

Kicia chyba nawet nie otworzyla drzwiczek, tylko chudzielec szczupak naparla na szczeline przy drzwiczkach i wyleciala jak perszing. A wczesniej byla spokojna w transporterze, co uspilo czujnosc kolezanki.
Dzis lazilysmy bez latarek i gadalysmy do smietnikow, zostawiajac jedzenie, jutro kupie latarki i waleriane i szukamy do upadlego. Mozemy sie spotkac i ew. razem polazic, jesli chcesz

Mpogorzelski, miej na uwadze tez szylcie, co?

Bardzo dziekuje Iwoniami za telefon i wskazowki, jak szukac, bardzo jestem wdzieczna

Dziewczyny, kibicuję Wam i martwię się tak samo jak przy moich poszukiwaniach. Trzymam kciuki. Wg mnie, to znaczy wg stanu mojej wiedzy na dzisiaj, nie ma chyba znaczenia czy kot jest dziki czy nie, bo każdy i tak zachowuje się chyba nieprzewidywalnie. Dlatego trzeba wykonać tak wiele pracy, żeby móc sobie powiedzieć, że zrobiło się wszystko co było możliwe aby odnaleźć kota. Jedno jest pewne - nie wolno tracić wiary w odnalezienie tylko szukać, szukać i jeszcze raz szukać....
Grażynko, załóż wątek o zaginięciu na miau, bo tu chyba jest więcej dziewczyn z Żoliborza, niech wiedzą, że koteczka jest poszukiwana. Może któraś ją zauważy.

Ja jestem załamana. Ci ludzie, którym też kilka dni temu zaginął kotek już go odnaleźli. Przekazałam im wszystko czego się dowiedziałam o kotach i pomogło. Ich kotek siedział na własnym podwórku wciśnięty w dziurę pod schodami i miauczał. Bardzo się oczywiście cieszę, ale jednocześnie straciłam część nadziei, że Sauronek się odnajdzie. Czuję się strasznie, nie wiem już co mam robić. Ta euforia z zeszłotygodniowego poniedziałku opadła. Chyba powinnam powoli zacząć się przyzwyczajać, że Go nie odnajdę. Nigdy w życiu sobie nie daruję tego, że zaginął i Go straciłam :'(...

Arcana pisze:Almare, przylaczam sie do poszukiwan na Zoliborzu z szylcią z tego wątku viewtopic.php?f=13&t=144903
Mamy juz piatek, wiec wczoraj rano w czwartek wydostala sie z transporterka jak torpeda i pobiegla w kierunku podworek w rejonie pomiedzy Krasinskiego - Popieluszki - Broniewskiego, gdzie zniknela. Dzis caly dzien do nocy chodzilysmy w kolko po tych podworkach i widzialysmy tylko 2 domowe wychodzace koty. Rozlepilysmy troche ogloszen, wielu ludzi zaczepilysmy, rozdajac numer telefonu. Moja koleznka, u ktorej kicia byla na DT i ktorej uciekla, jest zalamana, ja sie czuje bardziej winna, bo wkrecilam ją w tymczasowanie, dalam swoj transporter, z ktorego kicia uciekla. I powinnam byc madrzejsza o doswiadczenia innych z Miau. Szlag by to ... Cholerna rutyna, no. Tyle kotow przewiozlam w transporterach bez dodatkowych zabezpieczen i nigdy nic, az do tego pierwszego razu. Kicia chyba nawet nie otworzyla drzwiczek, tylko chudzielec szczupak naparla na szczeline przy drzwiczkach i wyleciala jak perszing. A wczesniej byla spokojna w transporterze, co uspilo czujnosc kolezanki.
Dzis lazilysmy bez latarek i gadalysmy do smietnikow, zostawiajac jedzenie, jutro kupie latarki i waleriane i szukamy do upadlego. Mozemy sie spotkac i ew. razem polazic, jesli chcesz
Mpogorzelski, miej na uwadze tez szylcie, co?
Bardzo dziekuje Iwoniami za telefon i wskazowki, jak szukac, bardzo jestem wdzieczna

Arcana, oczywiście, że możemy. To bardzo dobry pomysł

...

Żyć mi się nie chce...

A może znalazłby się ktoś, kto mógłby dzisiaj podejść, podjechać i pomóc mi trochę w szukaniu? Tu jest tyle zakamarków, że na prawdę ciężko mi samej wszystko sprawdzić

. Proszę.

Ja mogę pomóc duchem...

... Niestety mieszkam za daleko... Ale tu też chodzę szukać kotka, który zaginął przyjaciółce... Zaginął w maju...
Nie martw się. Sauron się nie odnalazł bo widać się nieźle zaadoptował do nowych warunków.
Zrób jeszcze raz ogłoszenia i powrzucaj ludziom do skrzynek - jest jakaś szansa, że ktoś go wziął do swojego domu? Mógł pójść za obcym? Dałby się złapać?...

Wątpię czy by dał się złapać obcemu. Podejrzewam, że nawet mi by się nie dał złapać. Musiałabym kombinować z klatkami itd.

Warszawa zaginiony SAURON odnalazł się po 4 miesiącach :)...

Kto przegląda forum