po prostu od 6 dni wchodzę do nich regularnie , bawie sie z nimi i wtedy zapominają się podchodzą blisko, rzucają sie na zabawke i tylko jak przypadkiem dotkną mojej ręki to jak sparzone odskakują, nie mówiąc o tym jak ja dotknę ich...
juz bym wolała jakby fuczały....one maja oczy pełne strachu przy kontakcie z ciałem człowieka
wzięłam je bo zobaczyłam kota któremu sie dostało od miejscowych radlińskich... poza tym nie byłam świadoma tego że one są takie wystraszone..... i ciągle sa nieufne...zachowują sie identycznie jak pod blokiem....podchodza tylko do piórka lub myszki :/
wiedziałam , że napiszesz coś "w tym tonie" i moge powiedzieć tylko tyle , ze w moim odczuciu udamawianie kotów które są nauczyły się żyć na wolności uwalniając w sobie wszelkie pokłady nieufności wobec ludzi jest zmienianiem świata na siłę, ingerowaniem w ich naturę....
ja cały czas próbuje być bliżej nich ale uwazam że na siłę tego robic nie mozna , dlatego zacznę im szukać miejsca na wolności..pod okiem osoby dokarmiającej i nie rozumiem czemu tam miały by zdziczeć na tyle ze nie dało by ich sie złapać w odpowiednim czasie...ponadto bezpiecznie, ciepło i pełna miska tez by była
co do mojej opinii o kota na blokach, to tak, uważam że koty maja się lepiej kiedy sa wychodzące, ponieważ maja więcej bodźców stymulacych, tak samo jak pies który codziennie chodzi na spacery, a nie siedzi tylko na swoim ogródku (tak apropo naszej rozmowy)..... co nie znaczy że nie wydałabym kota na bloki.... dałabym ale takiego który jeszcze nie "nauczył się dworu".... pewnie to zbyt idealistyczne podejście (którego wiele forumowiczek nie rozumie), ale nie zamierzam się go wstydzić, mogłabym go nawet bronić, ale każdy ma prawo mieć swoje przekonania, tym bardziej jeśli sa poparte gruntownymi przemyśleniami