Ratunku
Rano okazało się , ze Filip przespał noc na mojej torebce
Po powrocie z pracy , tradycyjnie juz, zastałam zalaną podłogę gościnnego, przedpokoju i kuchni.
Blaty w kuchni , standardowo już, pomimo iż postawiłam na nich taborety . On ma ( miał ? ) problem z wybiciem się do góry
A także ławę w pokoju
Zniszczył następną orchideę na parapecie, zrzucił koszyk z klamerkami do bielizny ( krople moczu zdradziły "złoczyńcę")
A na koniec ( NOWOŚĆ) , wyleżał się na tunerze od satelity , i na laptopie który zawsze dla bezpieczeństwa kładziony jest na wysoką komodę
Jedno i drugie lepiło się od moczu. Komp, jak widac nie ucierpiał ale tv aż boję się włączyć.
Muszę pognębić małża o wstawienie drzwi do pokoju bo po powrocie z pracy nie wiedziałam w co ręce włożyć.
A ten małpiszon, sierściuch biały jeden , na dodatek przeszkadzał mi w sprzątaniu, skutecznie latając za mopem
To tyle już, ulżyło mi
Czy humanitarne jest trzymanie zwierząt w przedpokoju na czas nieobecności właścicieli ?
A może u kogoś sprawdziła się jakaś wielka klatka dla kota ( to by rozwiązało problem z moczem , gdyby miało mu już tak zostać ). Nie piszę o ciągłym przebywaniu w takowej ale jedynie na czas naszej nieobecności.
Rany , co ja gadam....ale już w desperacji ogromnej jestem
