Witam niedzielnie .
Odprawiłam wnuczkę i mogę złapać oddech po paskudnej nocy .
Jakieś kuźwa żule całą noc szwendali się po klatce ,przy czym darli i trzaskali drzwiami.
Troszkę po drugiej w nocy usłyszałam tekst zostaw rower i krzyk Dorota ,pod moimi drzwiami
Wiadomo ,tchórz jestem straszny

ale do judasza poleciałam ,a potem do okna .
Jakieś mośki ,czopy obskurne właśni wychodzili z podwórza.
Rower był umocowany do ławki do rana już pilnowałam
W międzyczasie jakaś kocia łajza wlazła do dziecięcej kuwety stojącej w pokoju i tak się zerżnęła że
Siedzę teraz nietomna ,czekając na Agę bo podjedziemy do koteczki która jest w miejscu skąd były chłopaki czyli okolice Lidla.
Ustawię tam budkę .
Wczoraj tam byłam ,ta koteczka jest oswojona tylko się boi ,głodna bardzo
Kiedyś ktoś ją karmił ,a może miał w domu ,tego nie wie nikt .
Dostała michę suchego i michę mokrego,właściwie włamałam się na ta działkę przez dziurę w siatce i jedzenie postawiłam pod autem ,przynajmniej deszcz nie zaleje.