Zarówno na kota tymczasowego jak i na rezydenta można prosić o zbiórki na forum. Jednak od tego są dwa różne podfora!!! Na tymczasy, bezdomne, na koty nie będącę czyimiś rezydentami zbiera sie na
Kocim Bazarku.
Na rezydenty - jeśli ktoś jest w ciężkiej sytuacji - zbiera fundusze na
Pchlim Targu. I wtedy także uczciwie pisze, że ma ciężką sytuację, zbiera na rezydentów. Licytujący zaś decyduje, czy wesprze taką inicjatywę, czy nie.
To są bardzo stare reguły, Utworzone (np. podforum Pchli Targ) przez administrację i nadzorowane przez moderację.
Jak podczytuję, status Carlita nie jest jasny.
Wyrażenie "wieczny tymczas" utarło się na forum, najpierw jako żart; potem jako zwrot wobec kotów ciężkoadoptowalnych i było raczej wyjątkiem niż regułą. Teraz się pisze "wieczny tymczas" jakby to jakaś norma, reguła była?! A ja się na taki byt nie zgadzam. Podobnie jak wiele osób na tym wątku i na forum w ogóle.
Wieczny tymczas zaprzecza idęę tymczasowania.
Ponadto albo albo. Albo
wieczny (ergo rezydent), albo
tymczasowy (muszę przytaczać definicję ze słownika, czy każdy sam sobie wgoogla?)
To tak jakby mówić gryby chudzielec, wysoki karzeł, wolny ekspres, cichy hałas etc.
Rozumiem, że wieczny tymczas bardziej niż rezydent otwiera drogę do finansowania. Ale 1: na forum nagle w ogóle nie byłoby rezydentów, tylko same wieczne tymczasy; 2: jeśli ktoś się decyduje na kota na stałe (tymczas przechodzi w rezydenta), to ze wszystkimi konsekwencjami, także finansowymi. Bierze pełną odpowiedzialność za kota, za jego byt, karmę, wizyty weterynaryjne. A jak jest w ciężkiej sytuacji? (patz powyżej: Pchli Targ, a wtedy licytujący ma prawo wiedzieć, że wesprze rezydenta a nie tymczasa)
Miałam słabość do DT smarti, tylko przez to, że miałam słabość do kotów tam przebywających (np. paluszkowego Bąbla). Ale im dalej czytam, tym bardziej mi się oczy otwierają

. I w sumie jestem ciekawa, ile z tych tymczasów ma ogłoszenia? Zaraz się pojawi argument "no ale one są chore!".
A to chorych ogłaszać nie wolno? A jak znajdzie się dom, który będzie chciał uratować chorego kota, zapewnić mu opiekę indywidualną, jeździć do weta? Bo pokocha takiego kota jak członka rodziny i taki byt mu zapewni?
Gdyby nie ogłaszać kotów chorych, to jak znajdowałyby domy koty niewidome, bezłapki, cukrzycowe, z białaczką lub FIV?