Nie oddam niegdy w zyciu1Nie po tym co dzisiaj w nocy przeszlismy-Maz na mnie nawrzeszczał, Kaje wypuscił z izolatki i powiedział ,ze to jest własnie znecanie sie i dobijanie kota...Zamknełam ja w osobnym pokoju-darła sie wniebogłosy,zawisła na pazurkach na scianie(bo mam dom z bala) i jedno wiem, nie am cótci futrzastej nigdzie, nie uspie.Skoro wszystkie inne sa zdrowe(co tamte bardzo xle wygladały)i nie zaraziły, to walczymy .Zylexis dostała, jutro 2 dawka..zaczniemy terapis jak najszybciej...oczywiscie wsparcie mile widziane i

.Zaraz dzwonie do Mamucika, bo sie umawiałysmy i wszystko wiedziec bede.Wet mówi,zeby interferon właczyc jak najszybciej, bo wtedy bedzie pewnosc,ze ne przekaze wirusa innemu kotu...Sama widze,ze stres ja zabije..jak ktew jej pobieralismy, to lezała sztywna...myslelismy,ze zawału jakiegos dostała.A i w nocy slinotok i wytrzeszczone oczka...no cóz, tylko TZ otworzył wiexniarke,hop i u pańci pod pacha była...TZ mnie z lekka uspokoił...