Wreszcie znalazłam chwilkę by zgrać zdjęcia z weekendu.
Jak już wspominałam, opory moje by wypuszczać koty na śnieg były wielkie, zwłaszcza w stosunku do Kazka (bałam się, co mu może strzelić do tego jego pustego łebka

).
Obawy jednak okazały sie zbyteczne.
Śnieg wzbudził powszechne przerażnie, potem obawy no a potem ciekawość...jednak taką z dystansem.
Tośka pozostała w okolicy drzwi na werandę, Kazik zagalopował się na śnieg ale pozostawał na wytyczonych już traktach. Wrzucony raz w głęboki śnieg przez Dużego ("zobaczymy co zrobi"

) zaczął tylko żałośnie płakać.
Dowody
Pierwsze kroki Tosi były u Dużego na rączkach
Potem poznawanie "białego i zimnego"
Przerażenie na głębokiej wodzie
Łapiemy śnieg
ZONK
