gisha pisze:Włoczka, przykro mi , ze upierasz się że nie padły słowa , które ja na pewno usłyszałam, zwłaszcza, że piszesz , ze słyszałaś tylko fragment tej rozmowy
No fragment, bo np. siłą rzeczy nie słyszałam co mówiłaś Ty... Mogę Ci zacytować na pw co pamiętam, ocenisz jak dużo tego było.
Ale jak napisałam - pewnie do wspólnej wersji nie dojdziemy, każda z nas ma swoją pewność....
A piszę w ogóle - nie po to żeby Ci sprawić przykrość, tylko dlatego że skoro wg Ciebie padło wyjaśnienie świadczące o dużej niekompetencji lekarza, a ja jestem przekonana że słyszałam inne, "normalne" - to się poczuwam do tego żeby o tym publicznie napisać....
I rozumiem że jest Ci żal kotki, też by mi było, bardzo
gisha pisze:A czemu do takich wniosków doszłaś ??????
normalnie obie kwestie powinny być brane pod uwagę!!!. nie powinna to być kwestia priorytetów
Powinny być obie, i zapewne przez wszystkich sensownych ludzi zaangażowanych w sterylizacje SĄ obie, ale obu się JEDNAKOWO uwzględnić nie da. I nie mam niczego złego na myśli.
Po prostu: jedna osoba patrzy na sprawę głównie przez pryzmat swojego stada / podwórka. Czuje związek z daną konkretną "swoją" dziką kotką, i jeśli będzie miała świadomie wybrać: maksymalne bezpieczeństwo "zabiegowe" tej konkretnej kotki, czy powiększenie się stada o jej dzieci i "ogarnięcie" wszystkich zwierzów później - wybierze pierwsze.
A inna osoba będzie patrzyła na skalę bezdomności "bardziej globalnie", i oczywiście też jej będzie zależało na zapewnieniu sterylizowanym kotkom jak największego bezpieczeństwa i komfortu, ale fakt pojedynczych ofiar ryzykownych zabiegów będzie dla niej jakoś tam smutno akceptowalny w zestawieniu z liczbą kociąt które się za tę cenę nie urodzą i nie będą cierpieć.