Na firankę wspiął się 7 kg (! TAK-zważyłam przed chwilą!!!) brytek.
Persy by się zabiły przecież:)
Ja Ci Gabi serdecznie dziękuję za takie "dzianie się"
Od roku
-Fel prawie umarł na tajemniczą chorobę...uszedł z życiem...obiecałam sobie,że coś adoptuję...
-adpotowałam kota ktory lał psa, jak mu znalzałam dom bez psa to musialam go uspić-miał skrajnę nn
-to adoptowałam kota z galopującym grzybem
-grzyba dostałam ja i pies (i czterej pancerni -psia kostka -TEŻ!)
-wyleczyłam wszystkich z grzyba niemałym kosztem zwłaszcza jeśli chodzi o moją psyche
-zwiał mi kot,szukałam kilka godzin (Fel) ,siedział pod najbliższym krzaczkiem pod drzwiami...przetrząsnęłam dzielnicę całą...a migrenę po histerii własnej miałam 3 dni...
-przeszłam b.ciężkie dokocenie, mój brytol jest jak wiadomo psychiczny!!
-przeszłam z mamą słynny"przykurcz ogona" u Mela
-przeszłam wirtualną adopcję Teo...od Neigh wróciłam z Amelką (jechałam po Teo!)
-przechodzę niełatwe dokocenie znowu(Fel tylko głodował,a te dwie suki bure sie biją...no dobra mój aniołeczek bije...)
-szukam domu dla cudo-jamnika (dwu znalazłam w tzw."międzyczasie"),BEZ SKUTKU
...będę musiała pojechać po tego jamnika...i przejdę zapewne rozwód...(mój-drugi) ,bo moj Małż nie zniesie kolejnego STFORA w naszym małżeńskim łożu!!!!
Nie widzę chętnych na tę czwórkę (piątkę) w pakieciku??
