Wicuś nie żyje....:(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 06, 2004 16:33

:cry: :cry: :cry:

ElaKW

 
Posty: 3788
Od: Śro mar 05, 2003 15:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto kwi 06, 2004 17:05

Kochanie, Winius ma 17 lat, ktore spedzil w domu pelnym milosci. Czasem po prostu juz nie da sie nic zrobic. Bo jesli zycie ma polegac na przedluzaniu agonii to... :-(
Wiem jak sie podejmuje te decyzje, wiem ile to kosztuje. I tylko wielka milosc moze pomoc ja podjac... I tylko Ty wiesz kiedy.
Sciskam Was mocno.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87999
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto kwi 06, 2004 17:15

:cry:

kociamatka

 
Posty: 13328
Od: Śro mar 20, 2002 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 06, 2004 17:17

:cry:
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35301
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto kwi 06, 2004 17:19 !

:(

dasza

 
Posty: 1121
Od: Wto mar 02, 2004 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 06, 2004 17:26

Ewik, bardzo Wam obojgu wspolczuje
choc na kochajacych rekach latwiej odchodzic
sciskam
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto kwi 06, 2004 17:27

:cry:
Obrazek

Shimi

 
Posty: 850
Od: Pt lis 21, 2003 16:37
Lokalizacja: zewsząd

Post » Wto kwi 06, 2004 17:35

Dzięki kochani za wszystkie słowa otuchy...siedze i ryczę bo nie umiem podjąć decyzji, nie umiem...odkąd wróciłam Winio spi...wstał na chwilkę i całkiem zwawym krokiem poszedł się załatwic po czym wrócił do swojej szafy...policzek troszke obmył...nie wiem w która stronę iść...wet powiedział ze krwawienie nie ustąpi jak za zakręceniem kurka, więc nie wiem...nikt z nich go nie skreslał...teraz znów wstał i poszedł sie napić, chodzi żwawo i szybciutko, jak zdrowy kot...tylko ta krew i wymioty...ale w koncu nałykał sie tego sporo..
Set, kogo polecasz na Powstańców?
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto kwi 06, 2004 17:46

Dr Nowicki i jest jeszcze kobieta dobra, ale musze w papierach odszukac nazwisko. telefon do nich:6383914. Jak chcesz, to moge z Toba podjechac tam dzisiaj, po 20 bedzie przyjmowal Nowicki. Na pw nr telefonu do mnie.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 06, 2004 17:56

Skoro wykazuje chec zycia to widocznie jeszcze nie ten moment, na szczescie!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87999
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto kwi 06, 2004 18:06

Jeśli kotuś porusza się żywo, nie traci równowagi, nie wykazuje śladów bólu, to może warto dalej próbować... Na pewno warto. Proszę, Winiu, jeszcze malutki wysiłek... zwalczysz to...
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Wto kwi 06, 2004 18:17

Tracił równowagę przy torsjach, wymiotował, płakał, moja mam myslała ze to juz koniec...ale jak nie wymiotuje porusza sie ok...tylko jest taki zapadniety... ciagle pije...ojciec powiedział ze kategorycznie nie zgadza się na przedłuzanie kotu agonii...chce dzis pojechać go uspić...
Wiem ze ma racje, wiem, że prędzej czy później trzeba będzie to zrobić...że nawet jesli zwalczymy to załamanie za czas jakiś przyjdzie nastepne, a w międzyczasie kocinę bede męczyc kroplówkami, ja to wszystko wiem tylko czemu w srodku chce sie wyć???Dlaczego człek ciagle mysli ze da się cos zrobic?
Nie jestem w stanie pojechać z ojcem, nie moge....
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto kwi 06, 2004 18:22

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Lilu

 
Posty: 4123
Od: Śro mar 03, 2004 16:41
Lokalizacja: Legionowo

Post » Wto kwi 06, 2004 18:26

Ewik, spójrz na życie w ten sposób, że ono tak naprawdę nie zaczyna się i nie kończy. Ludzie, zwierzęta przychodzą i odchodzą, ale płomień życia pali się stale. Wicuś jest maleńką iskierką z tego płomienia, jak my wszyscy.
To co czujesz jest jak najbardziej uzasadnione i zrozumiałe- smutek, rozpacz, lęk przed rozstaniem i tęsknotą. Wicuś żył otoczony miłościa tyle lat ile było mu przeznaczone i będzie nią otoczony do końca. Nawet jeśli Ciebie przy nim nie będzie- dla miłości nie jest przeszkodą ani czas ani przestrzeń.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Wto kwi 06, 2004 18:30

Musiałam kiedyś zrobić to samo i wiem, jak to boli. Musiałam podjąć decyzję zupełnie sama. Trzymaj się i nie wiń o nic. Cokolwiek zrobisz, zrobisz z miłości dla kota.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Google Adsense [Bot] i 638 gości