W piwnicy znaleziono nieżywą kotkę. Nie wiadomo co się stało, coś paskudnego zjadła czy pp? Następnego dnia ktoś zszedł do piwnicy i słyszał piszczenie, a może się tylko wydawało. Ale wczoraj rano kociaki się tak darły, że słychać było na zewnątrz bloku. I zadzwoniono po Bogusię, która wyśledziła z której piwnicy dochodzi koci wrzask. Niestety, właścicielki piwnicy nie było w domu i nikt nie wie, gdzie pracuje, ani jak się można z nią skontaktować. Bogusia jeździła co godzinę przez dobrych kilka godzin, czatując na właścicielkę i ... nic. A kotulki krzyczały przeraźliwie. Można dostać obłędu. Cholerne drzwi do piwnicy. Już zorganizowałyśmy narzędzia do włamu, a tu nagle telefon.... jest właścicielka piwnicy. Wpadłyśmy do piwnicy, kicie piszczą, ale już coraz ciszej. Piwnica zagracona, nieużywana od kilku lat. Trzeba wystawić mnóstwo rzeczy na korytarz, pudła, skrzynki, umywalkę, pobite słoiki, tu resztki gołębia, tu mumia kota. Nie widać kotulków, tylko piszczenie, takie strasznie żałosne i coraz cichsze. Odnalazłyśmy 5 kićków, jeden już zimny, pozostałe na granicy zejścia.
Już się nie męczą, już nie płaczą...
