A tak ogólnie
Telefon się rozdzwonił
Niestety oczywiście nie te koty, ale przynjmniej głuchej ciszy szumiącej nieznośnie w głowie nie ma
Dziś myślałam, że dzień znów będzie kiepski, ale się pomyliłam
Do domu wróciłam po 20 - wykończona przeokrutnie!, na dodatek przez cały dzień tylko na dwóch pączkach
21.00 Dzwoni telefon...
W słuchawce odzywa się kobieta - starsza po głosie sądząc - no i mówi, że widziała ogłoszenie, była z pieskiem na spacerze... i takie tam rzeczy, które już słyszałam...
No i oczywiście, że kotek...
Mówiła, mówiła - ja niezbyt podniecona tą wiadomością (bo przecież to Asche nie może być, bo za blisko mojego domu i ogólnie po info, że jest w domku 1-rodzinnym...) słucham Jej, podpytałam się o tamtego z grzeczności, jak wygląda, ile może mieć lat itp
Pani niezbyt mogła dużo powiedzieć, bo za dobrze nie widziała... W zasadzie powiedziała tylko, że jest...
No to odpuszczę - pomyślałam
Ale Pani zaprasza, mówi, aby przyjść, zobaczyć juz DZIŚ (Boże ja dpoiero niecałe pół godziny w domu, zdążyłam tylko zupkę z torebki zjeść, a tu WYJŚC spowrotem na ziąb! - nie myślę, zdecydowanie

)
Ale Pani mówi, że koteczka 15 min temu dopiero co widziała i już już podaje nr swojego mieszkania, żeby zadzwonić to zejdzie, pokaże...
No i jak odmówić
Zresztą co będę sama w domu siedziała

, odezwę sie przynjmniej do kogoś, porozmawiam, niedaleko w sumie, bo 2 skrzyżowania dalej, i zobaczę co za bida tam siedzi
Poszłam od razu
Pani jak powiedziała zaprowadziła w miejsce gdzie ów zwierz miał siedzieć
Myślę: kurcze, dziura w chodniku i tam kot...
Mało prawdopodobne by tam siedział mimo że nie dawno temu to było
a jak siedzi i podejdę to tyle pewnie kota będę widziała - bo czmyhnie na pewno
i co, figa
Podchodzę z chrupkami
Powoli
Cichutko aby nie wystraszyć i przynajmniej zobaczyć jakiej jeść maści...
A tu jak mnie kot nie napadnie
I z barana w moje kolano
i w drugie (cholercia, okuleję jak nic!!!

)
I się wypina,
i mizia
No normalnie zmasowany atak
To go tam drapie, miziam, głaskam cudy niewidy
A ciągle mało
Maść faktycznie podobna do Asche'a (choć całkiem różna - posiadacze koterków wiedzą o czym mówię

)
Typowy whiskasowy kotek
GÓRA pół roku
pod ogonek nie zaglądałam bo ciemno
poza tym przy pierwszym spotkaniu to tak nie wypada
Porozmawiałam jeszcze z Tą panią o koteczku, że jakiś nowy chyba
ale sierść przykurzona, zapiaszczona więc już jakiś czas na dworzu przebywa...
No i co zostawić takiego
No nie można
Małe to to
przy bardzo ruchliwej ulicy
Pełno dużych psów puszczonych "luzem"
A on jeden, sam i w dodatku w kryjówce --> wyrwa w chodniku
Pchii
Już miałam się wracać po transporterek do domu
kiedy to młody meżczyzna się koło nas zatrzymał...
Podpytał co się dzieje, czyj, skąd, o co chodzi...
Ledwo co mu mogłam odpowiadać tak absorbujący kociak
Zachwycał się kotkiem - nic dziwnego, przecie śliczność, a to mizianie to od razu na myśli - jak z Aschem

- też go głaskał
Patrze, że facet wcale a wcale nie ma ochoty odchodzić od nas
To mówię, że szkoda kociaka, czy nie wie skąd może malec być...
Nie wiedział, ale tak jakoś coraz bardziej do tego kotka uśmieszki

przytulanki...
W końcu mówi, że w zasadzie to z dziewczyną planowali dokocenie...
Bardzo sympatyczny gość...
Z wyglądu przyzwoity...
Sąsiadka mówi, że przychodzi do chorej babci wyprowadzać jej psa...
szybka konsultacja z tamtejszą karmicielką...
No i przeżyłam najszybszą adopcję świata
Wsadziliśmy kocięcie do jego samochodu
(na utrzymanie kotka mogę powiedzieć że na pewno ma
)
Pogadaliśmy trochę, powiedziałam co i jak w związku z dojściem drugiego kota do domu... Że będzie syczenie, buczenie, obrażanie się, ale minie bo kicia mała jest i się przyzwyczają

Aby się nie zrażać
Przytaknął
Cieszę się, że tak wyszło
Że zdecydowałam sie pójść i obejrzeć tego kotka
Bo przecież jakbym d**y z domu nie ruszyła to by tamta Pani już nie wyszła do malenstwa, i tamten chłopak by sie nie zatrzymał i w końcu nie wiadomo co by się mogło z kocinką stać (na prawdę ruchliwa ulica

)
Mam nadzieje tylko, że kotka nikt nie szuka, bo wydaje mi się, że znalazł dobry dom...
A jeśli nawet to już tamtejsze karmicielki będą miały na to oko
Pozdrawiam
A.