Po weekendzie, Pani zajeta, ma pracę i sesję.
Ja chora i się nie nadaję do pokazywania ludziom, takoż mieszkanie...
Temperatura skacze mi dziś jak szalona: 38 i 37 i znowu 38.
A do tego zadzwonił kolega, jego żona chce rozmnożyć śliczną, ale skundloną kotkę (z allegro), mix persa i brytka, czy ja nie znam kogoś z persem, bo hodowcy chcą 600 pln za krycie.
Co to za hodowcy, kurdę.
Mimo gorączki walnęłam spicz umoralniający, postraszyłam kończącą się modą na persy i brytki, że im nie zejdą kociaki, bo to tego typu argumenty chyba trzeba tej żonie, opowiedziałam, jakie to koszty z karmą dla matki w ciąży, ile trzeba kasy w odrobaczenie maluchów i szczepienia włożyć...
Niestety, obawiam się, że na nic wszystko.
Ręce mi opadły. Cała nadzieja, że nie znajdą tego dawcy nasienia, ale to im się kot nie zwróci.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.