» Czw lut 27, 2014 8:52
Re: Uratowany?...Nie. Przegrywam.
Nie bardzo wiem, co mam napisać....
Fizycznie jest tak sobie.
Psychicznie jest nie do opisania.
Kocham nad życie ten mały kawałek burego futra. I chcę, żeby ze mną został.
Nie umiem sobie dać rady ze świadomością, że kiedyś się obudzę i to będzie ten dzień.
Nie wiem, czy to będzie jutro, pojutrze, czy w poniedziałek.
Nie potrafię patrzyć, jak Wojtuś mruczy i mizia się, nieświadomy niczego, podczas gdy ja wiem.
Z każdym odchodzącym kotem jest u mnie coraz słabiej z psychiką.
Wojtuś zjadł śniadanko.
Czyli to jeszcze nie dziś.
Jeszcze jeden dzień został nam darowany.
" There are people who have an extraordinary, spiritual connection with animals. And when such a man dies, it happens, that he connects with the animal that he was closest to and loved most. "