Oooo

Daniels!

Ale mi miło

Zdjęcia chcemy!
Co do wprowadzania nowych kotów, zawsze jest inaczej... u mnie w domu każdy tymczas to nowe wyzwanie. Brzmi jak z reklamy? No cóż, życie me do łatwych ostatnio nie należy przez moich lokatorów kocich, więc reklamować ósemki (i więcej) kociastych nie będę nikomu. Natomiast mogę zareklamować siebie: jestem na tyle fajna, że można ode mnie wziąć kota, żebym nie zwariowała i dalej była fajna
Maluchy dają z siebie wszystko, Pyza mnie kocha (czytaj; maltretuje), Sezamek domaga się wypuszczenia z łazienki i też mnie kocha (ale jeszcze nie jest na tyle dobrze oswojony, żeby biegać po mieszkaniu), Karmel jest uparty i fuczy na mnie, ucieka, robi cyrk...
Lynx biedak nudzi się w sypialni. Wchodzenie do niej zrobiło się problematyczne, bo ten wąż to nieźle umie się prześliznąć między framugą a drzwiami. Nauczył się skutecznie otwierać drzwi, więc stale zamknięte są na klucz. Czuję się, jakbym więziła kota

nie mam na tyle czasu, żeby móc mu poświęcać uwagę, na jaką zasługuje.
Niestety jego potencjalny domek, mimo ponagleń, nie odzywa się. Wydaje mi się, że zrezygnowali...

szkoda, że nie poinformowali o tym, bo jakoś łatwiej mieć co do niektórych spraw pewność, na przykład kiedy się odzyska (albo i nie odzyska) sypialnię...
