kolejny problem...
idąc dziś po kwiatka dla mamy postanowiłam zajrzeć do domu Pani Antolak, znalazłam tam, jednego młodego czarnucha, który jak tylko weszłam na podwórko uciekł, a z nim dorosły biało-bury kot. Do tego zajrzałam do budy i jak się schylałam wyskoczyła z niej czarna kotka zostawiając
3 maleństwa... chyba 2 białe i jedno czarne... od razu odeszłam, żeby nie zostawiła maluchów. Ale ona też jest totalnie dzika, dlatego nie wiem, czy ich nigdzie nie przeniesie :/ maluchy jeszcze ślepe i z cienką sierścią...
Do tego po moim osiedlu na Skoroszach błąkał się ostatnio dziki buras i jednej nocy jak wracałam znalazłam burego, który na 100% był chory, miał łzawiące oczka i jakieś cienkie nóżki tylne, jak się podchodziło to wbiegał pod samochód, więc niestety dałam mu tylko karmy. Od tamtej pory już go nie widziałam.
Co do maluchów, nie wiem co z tym zrobić, ja 9 sierpnia wyjeżdżam zagranicę na 2 tygodnie, wracam 23, ale one są takie maleńkie, że tak czy siak nie można ich zabrać matce...
Moja rodzina kategorycznie zabroniła mi się dokacać, ale gdyby jedno z tych małych białych okazało się być dziewczynką to mogę przyjąć na tymczas. Dlaczego białe? bo białe będzie bardziej podobne do mojej Mru, dlatego łatwiej mi będzie namówić rodzinę, na przetrzymanie jej, dodatkowo moja matka boi się całych czarnych kotów :/ jeśli oba białe to chłopcy, to będę mogła wziąć, jeśli ktoś pomoże z wczesną kastracją, ale nie znam się na tym także stawiam wielki znak zapytania
Kociak będzie mógł być u mnie na kwarantannie, a później tymczasie, do ewentualnego znalezienia lepszego tymczasu, lub jeśli już wszyscy przekoceni to do znalezienia domu stałego.
Oczywiście o ile one w ogóle przeżyją ....

Ktoś coś doradzi?