gosiar pisze:Iwona, wiesz, że takie rzeczy się po prostu zdarzają. Wiem, błąd wetów... ale na pewno nie twój.
Nie, to nie błąd. Błędy popełniamy wszyscy.
To świadome skazanie kociaków na śmierć głodową. Tego uczą na akademii???
Niedopuszczalna sprawa. Niehumanitarne i nieetyczne postępowanie chirurga.
Nie poznałyśmy się my, nie poznała się lekarka przyjmująca, bo kotka w klatce chowa brzuch, kuli się. Ale chirurg ma uśpioną kotkę na stole, stwierdza obfitą laktację i bez wahania tnie. Pierwszy raz spotykam się z takim postępowaniem weta.
Odbyłam długą rozmowę z lekarką obecną na dyżurze. Początkowo próbowała bronić kolegi. W końcu przyznała mi rację w 100%, przeprosiła. Przyznała, że nie powinno się to wydarzyć. Szkoda, że kociętom to już nie pomoże.
Najgorsze w tym, że lekarka przyznała, iż niektórzy opiekunowie kotów sami sugerują by ciąć kotkę, niezależnie od jej stanu. Tu zapieniłam się. Czyli zrobią wszystko, co zleci osoba przynosząca kota. Przecież to weci powinni narzucać normy etyczne w sprawie zwierząt a nie wykonywać wyroki na zlecenie. Jestem zbulwersowana całą tą sprawą.
Lekarka powiedziała, że poprosi winnego kolegę, by do mnie zadzwonił. Nie zadzwonił!
Nie wiem, czy to ten sam, który przyczynił się do śmierci kotki z innego wątku.
Nie wiem czy to ten sam, którego kiedyś widziałam w poczekalni jak robił wykład o zabiegu osobie czekającej na sterylizację domowej kotki. Zastrzyk usypiający zrobił kotce w poczekalni. Zabieg miał być „od ręki”.
Na mnie, z kotką w klatce łąpce nie zwracał uwagi. Gdy zapytałam, kiedy „moja” będzie operowana, odpowiedział, że nie wiadomo. „Koty gminne czekają w kolejce”.
Poczułam, że dzieli koty na równe i równiejsze, choć za sterylizacje kotów gminnych też nie robi gratis.
Mam ogromne wyrzuty w sprawie tej kotki. Jest ciężko......