Czarna kiciaWiek: ur ok 04.2012
Płeć: kociczka
Odrobaczenie: tak
Szczepienie: nie
Sterylizacja: tak
Kicia była jedna z setek tysięcy wiejskich kotów i żyła jak one. Nikt się nią nie przejmował, chodziła sobie, gdzie chciała, ciesząc się wolnością.
Któregoś dnia kotce przydarzył się wypadek. Może uciekała przed psem, może przed człowiekiem, nie wiem. Ale wiem, że podczas skoku przez siatkę czarna kotka zawiesiła się. Pechowo trafiła łapką na wystający drut, nabiła się na niego i nie potrafiła się uwolnić.
Nie wiadomo, jak długo wisiała na tej siatce. Nie wiadomo, kto ją uwolnił. Na szczęście dla niej do jej właścicieli przyjechało z wizytą młode małżeństwo.
Widząc straszną ranę na łapce, zdecydowali się zawieźć kotkę do weterynarza. Chcieli ją leczyć, ale tej łapki (jak widzicie) nie dało się już wyleczyć. 21 grudnia była już uschnięta, pozbawiona czucia i sierści.
Młodzi małżonkowie nie wiedzieli, co robić. W grę wchodziła jedynie amputacja, a przecież kota bez łapy nie można puścić luzem na wsi. Wziąć ją do siebie nie mogli. Co więc zrobić? Zostawić w takim stanie? Uśpić?
Paniom lekarkom z zaprzyjaźnionej lecznicy, do której trafili, zrobiło się żal kotki. Przecież to młodziutkie, ośmiomiesięczne stworzenie, kot bez łapy może żyć długo i świetnie sobie radzić. Skontaktowały się więc ze mną i postanowiliśmy, że pomożemy czarnej kotce. Państwo zgodzili się ją oddać i tym samym kotka trafiła pod naszą wspólną opiekę.
viewtopic.php?f=1&t=149285Kicia zamieszkała w Kielcach


