SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

Nie znam się na szamponach. Ja moją Sibel jak się obsrała w transporterze i wymazała tym czyściłam zwykłym szarym mydłem Biały Jeleń. Teraz mają takie antyalergiczne, jeszcze delikatniejsze.

Byłam w schronie z rana na chwile. Bez aparatu. Na klatkach 3 maluchy 4 tygodniowe (1 w jednej klatce, 2 w drugiej) i 4 sztuki 5 tygodniowe (3 zbite w kupkę w jednej klatce, 1 w drugiej). I był taki 3-4 miesięczny "Sznuruś" - biało czarny, drący się w niebogłosy i wspinający się po szczebelkach. Na wybiegach nie byliśmy. Tak chyba ze 4 koty z obróżkami.

Z doskoku.
Dzwonila do mnie koleżanka. Dziś ktoś przywiezie 3 okolo 4 tygodniowe maluchy, burasy. Koleżanka znalazla w kukurydzy kolo domu sąsiadów na wsi. Ona nie może wziąć - ma chorego na raka psa, który się sypie. Sąsiedzi nie chcą; jedyne co sąsiadka zgodzila się zrobić, to odwieźć do schronu, żeby ich coś w tej kukurydzy do rana nie zagryzlo. Szukanie chętnego na wsi nie ma sensu.
Na razie wyglądają na zdrowe.

Uprzedzając pytania i dobre rady: ja nie mogę. Tu, gdzie jestem, będę pewnie jeszcze tylko ze dwa tygodnie i mam ze sobą 4 koty, w tym jednego agresywnego i zero możliwości izolacji. Nie odważę się.

Czesio 6.04.2015 [*]

karishma pisze:Szukam kocurka dla moich rodziców. Mają aktualnie jedną czteroletnią kotkę, druga, nasza ukochana, umarła w tym tygodniu. Jest jeszcze trochę wcześnie, ale chciałabym im pokazać paru kandydatów, może się w którymś zakochają i zapomną choć na chwilę o bólu.
Proponowałam im moją tymczaskę, ale jest zbyt podobna do zmarłej kotki. Teraz myślą raczej o małym kocurku.
Jakby ktoś miał jakąś biedę do adopcji to proszę o info.

viewtopic.php?f=13&t=146143

Dziewczyna z Wrocławia. Rodzice chyba z Kielc.

Był telefon o Małgośkę, ale mam dużo wątpliwości. Pi razy oko umówiłam się na wstępne spotkanie.

to trzeba się spotkać i rozwiać wątpliwości albo je potwierdzić :wink:

A jak tam Wilczka??

viris pisze:A jak tam Wilczka??

Raz lepiej raz gorzej, teraz gorzej.

No taj jak Edyta napisała- raz w górę raz w dół... Zobaczymy co to będzie ale w tej chwili jest słaba :cry:

na Kociarni jest wolne DT wrocławskie viewtopic.php?f=13&t=146162

W dalszym ciągu trzymam kciuki za Wilczkę.

A tak w ogóle - BURASY są cudoooooowneeeee!!!! jjw666 pozdrawiam serdecznie i dziękuję za możliwość poznania tych małych rozbójników

Podzielamy w pełni opinię, że buraski są obłędne :lol:

Dziękujemy, że znalazłaś dla nas czas i że zbójniki miały okazję zaprezentować swe wdzięki w profesjonalnej sesji zdjęciowej

Obawiam się, że z ich urodą i twoimi zdjęciami szybko znajdą domki :wink:

Dużo zdrówka dla Wilczki!

Ej to gdzie te zdjęcia :mrgreen:

- jesteśmy rządni burasków !

Wilczka bardzo dziękuje za tyle kciuków i ciepłych słów :1luvu:

Kasiaufo pisze:
Gibutkowa pisze:Maluszek z łapką jest u Reni (_leśna_), ona pracuje w schronisku, pisała na poprzedniej stronie

Balbina matko jak się cieszę

Fakt, zapomniałam, że pisała, starzeję się chyba. O Balbinie niestety więcej nie wiadomo, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
A swoją drogą, Asia mówi, że odkąd strona Kamili jest podlinkowana pod stronę schroniska, dużo więcej osób przychodzi po koty i właśnie tam się o nich dowiaduje najpierw. Super sprawa.

No i niestety, Kamila mi napisała, że jednak widziała dzisiaj Balbinę w schronie dalej. :roll:

Coś się chyba z Asią nie dogadaliśmy w kwestii jej losu...

Buraski obłędne, też na zdjęcia czekam.

No i od wczoraj mam nowego tymczasa, tego kocurka:
Obrazek

Wzięłam go, bo był jak wyrzut sumienia za każdym razem, kiedy byłam w schronie. Najwaleczniejszy z trójki rodzeństwa, prychał i syczał na każdego, kto wchodził, w końcu rodzeństwo zostało adoptowane, on został sam. W schronie od czerwca, miał wtedy 3 miesiące, teraz ma ok. 6, jest już wykastrowany, być może uda się go jeszcze oswoić (pozwolę sobie zignorować uwagę pani w biurze, że "najlepiej to on by się czuł na działkach, na wolności" a przeżycia okołoadopcyjne przemilczę, bo wciąż się gotuję jak sobie przypomnę). Jest zdrowy i przepiękny, ale dzikus z niego. Wczoraj nic nie zjadł, ale dzisiaj już je za dwóch. Na razie w klatce, przyzwyczaja się do obecności człowieka, niebawem wypuszczę go w jednym z pokoi i będziemy obserwować i próbować się zaprzyjaźnić. Dzielnie mi w tym pomaga Diabełek, który jest nowym gościem bardzo zaciekawiony.

oswoi się oswoi na pewno - potrzeba tylko trochę czasu :ok:

Fajnie, że go wzięłaś bo gdyby tam został i poszedł na kociarnię to by zdziczał do końca :roll:

Z resztą koty w domu potrafią zachowywać się zupełni inaczej niż w schronie - inaczej znaczy lepiej :wink:

SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

Kto przegląda forum